Harry
Dzisiaj mijał tydzień odkąd wróciliśmy
z naszej pierwszej trasy koncertowej i przez te dni cieszyłem się, że w końcu
jestem u siebie i mogę spokojnie odpocząć nie martwiąc się, że za chwilę
otrzymamy telefon od menadżera. Uzgodniliśmy, że da nam spokój przez 2
tygodnie, później znów rozpoczniemy nasze życie wśród fleszy. Na początku
podchodził do tego pomysłu niechętnie, ale w końcu udało nam się go przekonać.
W końcu dla obu stron wyjdzie to na dobre.
Dochodziło południe, siedziałem w
salonie i bezinteresownie skakałem po kanałach telewizyjnych z myślą, że natknę
się na jakiś ciekawy program. I właśnie wtedy otrzymałem wiadomość od Zayn'a:
Stary, nie zgadniesz
kogo właśnie spotkałem! Sophie jest w Londynie :)
Przez moment w osłupieniu wpatrywałem się w
ekranik telefonu. Jeszcze raz dokładnie przeczytałem wiadomość, zanim
uśmiechnąłem się do siebie. Nie mogłem w to uwierzyć, że ona znajdowała się tak
niedaleko. Musiałem wykorzystać tą okazje i spotkać się z nią. Od mojego
wyjazdu z Holmes Chapel ciągle o niej myślałem. Zastanawiałem się jak
zareagowała na mój nagły wyjazd. Byłem pewny tego, że znienawidziła mnie przez
to. Już nie mogłem nazywać się jej przyjacielem, ale musiałem to naprawić.
Teraz, kiedy ona była tutaj, musiałem jej wszystko wyjaśnić. Wystukałem szybko
odpowiedź do przyjaciela:
Postaraj się, żeby
była dzisiaj wieczorem. x
Kiedy pojawiła się informacja, że wiadomość
została dostarczona, wstałem i ruszyłem do kuchni. Przez cała drogę uśmiechałem
się do siebie. Pomysł, żeby urządzić domówkę, padł ze strony Zayna. Byłem do
tego nastawiony niezbyt optymistycznie, bo wiedziałem, co zawsze niosą ze sobą
takiego typu imprezy, ale teraz nawet zaczynało mi to pasować.
W pokoju zastałem Nialla i Lousia, siedzących
przy stole i pałaszujących późne śniadanie. Liama nie widziałem od rana. Pewnie
wykorzystywał wolny czas i spędzał go z Danielle.
-Coś ty taki zadowolony?- spytał Niall
przeżuwając powoli kanapkę i zerkając na mnie z ciekawością.
Przybrałem minę, jakbym nie wiedział, o co mu
chodzi i zajrzałem do lodówki.
-Ej! Młody, proszę nie odwracać się do nas
plecami, kiedy do ciebie mówimy.- usłyszałem oburzony głos Lou.
Wyciągnąłem sok i nalałem go do szklanki,
wciąż nie zerkając w stronę przyjaciół. Wiedziałem, że wyprowadzałem ich w ten
sposób z równowagi i uśmiechnąłem się do siebie.
-Sophie jest tutaj.- odparłem, siadając obok
blondyna i upiłem łyk napoju.
-Co? Ale, że tutaj??- wytrzeszczył na mnie
oczy i wychylił się zza blatu zerkając w storę holu, jakby myślał, że zaraz
pojawi się tam Sophie. Wiele razy o niej wspominałem i choć jeszcze nie mieli
okazji poznać ją osobiście, to miałem wrażenie, że ją zaakceptowali i znają ją
tak samo długo jak ja.
-Nie dosłownie tutaj, Horan.- Lou pacnął
blondyna w tył głowy i wywrócił oczami, po czym zwrócił się do mnie.- Przyjdzie
dzisiaj?
Wzruszyłem ramionami, sprawdzając skrzynkę
odbiorczą. Zayn w dalszym ciągu nie odpisywał. Pozostało mi tylko myśleć
pozytywnie i czekać aż nadejdzie wieczór.
Kilka godzin później.
-Chodź, porozmawiamy gdzie indziej,
tutaj jest za głośno.- wziąłem Sophie za rękę i przeprowadziłem ją przez hol do
tylnego wyjścia, które prowadziło do ogrodu. Rozsunąłem szklane drzwi i
pozwoliłem, żeby ruszyła pierwsza. Poprowadziłem ją w stronę altanki. Przez
całą drogę milczała i odezwała się dopiero kiedy usiadła na ławce.
-Harry, czekam.- spojrzała na mnie
wyczekująco.
Westchnąłem i zająłem miejsce obok
niej. Przez moment milczałem i układałem wszystko w głowie. Teraz, kiedy w końcu
nadszedł czas na wyjaśniania, nie wiedziałem, od czego mam zacząć. Wbiłem wzrok
gdzieś w bok i zaraz poczułem jej dłoń na policzku, która zmusiła mnie żebym na
nią spojrzał.
-Domyślam się, że to z tobą Zayn pisał po
południu i pewnie powiedziałeś mu, że mam tutaj przyjść. Więc jestem i czekam,
chyba, że nie masz mi nic do powiedzenia. W takim razie będziemy musieli się
pożegnać.- ostatnie zdanie wymówiła szeptem i tym razem ona odwróciła wzrok.
Nabrałem powietrza w płuca i zacząłem mówić.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi było ciężko
wyjeżdżać bez pożegnania. Wszystko stało się tak nagle. Byłem zaskoczony, ale
musiałem wykorzystać tą okazję, myślałem, że to wszystko skończy się całkiem
inaczej. Cały czas byłem myśli, że kolejny etap będzie dla mnie ostatnim i będę
musiał wrócić do domu, żeby na spokojnie wszystko ci opowiedzieć. Ale stało się
inaczej…
-O czym ty do cholery gadasz?- zmarszczyła
czoło znów na mnie patrząc. Na jej twarzy malowało się kompletne osłupienie.
-Zaraz… To ty o niczym nie wiesz?
-A niby o czym?- bąknęła.
Zaśmiałem się kręcąc z niedowierzaniem głową.
Czegoś takiego się nie spodziewałem. Zajęło mi chwilę, żeby się uspokoić i
jeszcze raz upewniłem się, że ze mnie nie żartuje. Widząc jej zdezorientowaną
minę miałem jeszcze raz się zaśmiać, ale powstrzymałem się. Mogłaby różnie na
to zareagować.
-Sophie, rok temu udałem się na casting do
X-Factor’a i razem z chłopakami zajęliśmy 3 miejsce.
Uniosła brwi ku górze i na jej czole pojawiła
się pojedyncza zmarszczka. Ona naprawdę nie miała o niczym pojęcia.
-Zayn, Liam, Louis i Niall. Na casting przyszliśmy osobno, ale
później złożyło się tak, że zrobili z naszej piątki zespół. One Direction. Nie
powiesz chyba, że nie czytasz żadnych gazet, ani nie słuchasz radia czy
oglądasz telewizji?
-Wiesz, że nie lubię czytać brukowców.-
zamilkła na moment. Wiedziałem, że potrzebuje chwili, żeby wszystko przetrawić
wiec oparłem się o drewnianą ścianę altanki i zerkałem na nią kątem oka.
Widziałem jak powoli rysy jej twarzy zmieniały się i zamknąłem oczy szykując
się na najgorsze.
-X-Factor… Wow, Harry. Moje gratulacje.- w jej głosie nie
wyczułem jednak radosnej nuty. Otworzyłem oczy i napotkałem jej piorunujące
spojrzenie.
-Chciałem ci powiedzieć, ale…
-Ale kiedy już się dostałeś i zyskałeś sławę,
zapomniałeś o starych znajomych. Bo po co byli ci potrzebni skoro miałeś
nowych.- przerwała mi szybko.- Okey, spoko, nie ma sprawy. Tylko myślałam, że
stało się coś poważnego, ktoś zachorował czy coś jeszcze gorszego, a ty po
prostu śpiewałeś w jakimś idiotycznym programie i dobrze się przy tym bawiłeś.
Odwróciła się ode mnie i usłyszałem jak cicho
westchnęła.
-Masz mi coś jeszcze do powiedzenia?
Nie odezwałem się. Całkowicie inaczej
wyobrażałem sobie tą rozmowę. Myślałem, że jak wszystko jej wytłumaczę,
wszystko będzie jak dawniej. Ale jak to Sophie, musiała uczepić się czegoś
innego. Na dodatek była strasznie upartą osobą i nie dała sobie powiedzieć, że
było inaczej. Nie miałem już siły na rozwijanie tej kłótni, więc na razie dałem
sobie spokój. Poczekam kilka dni i zobaczę jak wtedy będzie się zachowywać,
kiedy oswoi się z tym wszystkim.
Sophie
Czekałam, ale ze strony chłopaka nie
padła żadna odpowiedź. Więc wszystko było już dla mnie jasne. Podniosłam się z
miejsca powoli licząc, że może jakoś zareaguje, ale też nic. Odwróciłam się i
spojrzałam na niego po raz ostatni. Otworzyłam już usta, żeby się pożegnać,
lecz kiedy tak wpatrywałam się w jego postać coś we mnie drgnęło. Siedział z
lekko pochyloną głową, grzywka opadała na jego oczy, a wzrok miał wbity w
dłonie. Zmrużyłam delikatnie powieki i dostrzegłam malutkie tatuaże na jego
nadgarstku. No, no, no, Styles.
Pięknie, teraz zaczęły mnie nękać wyrzuty
sumienia.
-Harry.- szepnęłam nieśmiało, a on momentalnie
podniósł głowę. Jego zielone tęczówki patrzyły na mnie wyczekująco.-
Przepraszam. Ja.. ja po prostu chcę żeby było jak dawniej.
-Wynagrodzę ci to wszystko.- wstał i przytulił
mnie do siebie.
-Oh, mam taką nadzieję.- uśmiechnęłam się,
odsuwając się od niego. Odwzajemnił się tym samym i wskazał palcem na dom.
-Wracamy do środka?
Kiwnęłam głową i ruszyliśmy w kierunku
budynku. W połowie drogi zatrzymał nas głos wołający chłopaka.
-Harry, poczekaj!- w naszym kierunku biegł
młody chłopak, na moje oko wydawał się mniej więcej w wieku Harry’ego, ale to
były tylko przypuszczenia. Jego blond włosy rozwiewał wiatr, kiedy tak pędził w
naszą stronę. Gdy już znalazł się się przy nas, oceniłam, że jest tego samego
wzrostu co ja. Zgiął się lekko, po czym wziął kilka głębszych oddechów i
obdarował nas szerokim uśmiechem. Aparat na zębach i zaróżowione policzki
dawały u chłopięcego uroku. Nasze spojrzenia spotkały się i widziałam jak jego
niebieskie oczy robią się coraz większe. Spojrzałam pytająco na loczka, a ten
tylko wzruszył ramionami.
-Wybacz.- blondyn otrząsnął się i wyciągnął
dłoń.- Jestem Niall, miło mi cię w końcu poznać Sophie.- nieśmiało uścisnęłam
jego dłoń i zrobiłam zdziwioną minę. Skąd on mnie zna? Chłopak dostrzegł to i
szybko dodał:
-Harry dużo o tobie opowiadał.
-Niall?- Harry machnął blondynowi ręką przed
nosem, chcąc przez to zwrócić na siebie jego uwagę. W międzyczasie tamten
mierzył moją osobę z nieukrywanym zainteresowaniem, przez co czułam się nieco
zmieszana. Powoli czułam, jak policzki pokrywają się rumieńcem. Pięknie!
Dobrze, że chociaż był już wieczór i nie mógł tego dostrzec.
Harry chrząknął zniecierpliwiony.
-Co? Aa… Ktoś cię szuka. Musi z tobą pilnie
porozmawiać.- mruknął Niall.
-Teraz nie mogę.
-A i jeszcze ten ktoś kazał przekazać, że nie
będzie wiecznie czekał.- dodał na koniec i posyłając w moim kierunku uśmiech,
blondyn odwrócił się na pięcie i odszedł. Zerknęłam na Harry’ego, który cały
czas patrzył za oddalającym się chłopakiem. Widać było, że był lekko
podenerwowany.
-Muszę cię na chwilę przeprosić. Dowiem się, o
co chodzi i zaraz wracam.- odezwał się po chwili milczenia. Kiwnęłam głową i
machnęłam ręką, dając mu w ten sposób znać, że może iść.
-Obiecuję, że nie potrawa to długo.- pocałował
mnie w czubek głowy i tak jak jego poprzednik, ruszył w stronę domu.
-To nie potrwa długo. Bla, bla, bla.
Dobre sobie, Styles.- mruknęłam do siebie, krzyżując ręce na piersiach. Stałam
w holu, oparta o ścianę i czekałam na niego jak idiotka przez ponad godzinę.
Gdzie on się do cholery podziewał? Westchnęłam, dopiłam drinka i odłożyłam
pusty czerwony kubeczek na stolik. Nawet nie wiem, kiedy Zoey i Zayn urwali się
stąd. I jak ja miałam dostać się do akademika? Nie znałam nawet drogi powrotnej.
-Pieprzyć to.- rozejrzałam się jeszcze raz po
korytarzy, licząc, że może teraz Harry wyjdzie z jednego z pokoi, ale kiedy tak
się nie stało, kilkoma szybkimi krokami przemierzyłam korytarz i wyszłam na
zewnątrz. Skręciłam w prawo, bo jedynie tyle zdążyłam wychwycić, kiedy tutaj
przyjechaliśmy. Zbliżałam się do kolejnej przecznicy i usłyszałam czyjeś
wołanie. Zatrzymałam się i na moment przymknęłam powieki. Byłam całkowicie
pewna, że to Harry, więc odwróciłam się szybko przyjmując najgroźniejszy wyraz
twarzy, na jaki było mnie stać. Ale to wcale nie był Harry, tylko Niall.
-Hej, widziałem jak wychodzisz… Tak bez
pożegnania, no wiesz.- udał zasmuconego i nie mogąc się powstrzymać,
roześmiałam się. Mimo, że jedyną rzeczą jaką o nim wiedziałam było jego imię, czułam,
że zaczynam go lubić. Wydawał się być sympatyczny.
-No więc dlaczego tak szybko nas opuszczasz?-
spytał po raz kolejny, przyglądając mi się tak jak wcześniej w ogrodzie.
- Nie czuję się za dobrze.- skłamałam i
uśmiechnęłam się słabo.
-Oh, rozumiem…- na moment spuścił wzrok na
stopy.- Może mógłbym cie odprowadzić?- usłyszałam jego cichy głos.
-To miłe z twojej strony, ale mieszkam daleko
stąd, tak właściwie to nawet nie wiem jak mam się dostać do akademika. Nie
chcę sprawiać ci kłopotu.
-Spacer dobrze mi zrobi, a poza tym nie
pozwolę żebyś o tej godzinie sama błądziła po Londynie.- odparł, będąc przy tym
bardzo stanowczy. Wsunął dłonie w kieszenie bluzy i obdarzył mnie długim
spojrzeniem.- To co, idziemy?
Wiedziałam, że nie zmieni już swojego zdania i
musiałam mu odpuścić. Wywróciłam teatralnie oczami i zaśmiałam się cicho.
-Tak, chodźmy.
Uśmiechnął się do mnie i oboje ruszyliśmy w
obranym przeze mnie kierunku.
*
Nie będzie to nowością, kiedy powiem, że ten rozdział mi się nie podoba i według mnie jest beznadziejny. Kolejny, który nie należy do moich ulubionych. Jest długi, ok, ale nic specjalnego się nie dzieje. Nie chciałam jednak nic wpychać na siłę, bo wiem, że nie wyszłoby to na dobre... Coś mi w nim ciągle brakuje, ale nie miałam już siły, żeby cokolwiek pozmieniać. Do tego ta końcówka! Dlaczego z nimi zawsze mam taki problem?
Przepraszam za błędy i chyba ogólnie za cała treść.
Mam nadzieję, że nikt nie zniechęci się do tego opowiadania. Obiecuję się poprawić :)
I jeszcze na koniec, bardzo dziękuję za Wasze komentarze i za czytanie moich wypocin.
Love ya. xx
Niall? seriously? xD ale poza tym nie odczułam jakoś zeby rozdział sie dłużyć, właśnie miło sie go czytało :* a błędów jako tako nie znalazłam :)
OdpowiedzUsuńNo co? Nie pasuje Ci? ;p Jakoś tak mnie wzięło...
UsuńTaa, mówisz tylko tak, żeby mnie nie urazić. I tak wiem swoje.
Jak tak ciągle piszesz, że to jest okropne to jakoś nie mam ochoty dalej czytać .
UsuńPo pierwsze: to,co piszesz wcale nie jest jakimiś tam wypocinami. Twoje opowiadanie jest takie normalne. Niby niezwykłe,a zwykłe ;) Nie chcesz go w żaden sposób przesycić, co czasami wydaje się trudne, bo sama wiem, że umieszczenie w opowiadaniu pewnym wydarzeń może być trudne.
OdpowiedzUsuńPo drugie: jakoś tak nie odczułam tego, żeby ten rozdział być nudny. W ogóle nie wydaje mi sie od za długi.Jest odopwiednio zrównoważony długością i informacjami w nim zawartymi.
I wcale nie piszę ci po to,żeby ci słodzić, czy się przypodobać.Po prostu wyrażam swoje SZCZERE zdanie.
Widać,że wkładasz w swoje rozdziału dużo serca i poświecasz im czas.
I oby tak dalej,ponieważ wszystko jest wspaniałe! <3
Looove, xoxo
piszesz naprawdę świetnie, uwierz w to! :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawde świetny! Podaba mi się twój styl pisania! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńOh, cudowne *.* czekam na nn! Pozdrowienia! :3
OdpowiedzUsuńObiecałam, więc komentuję. ŚWIETNE! Z niecierpliwością czekam na następny i zapraszam na daydream-with-1D.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńMi się twoje opowiadanie bardzo podoba<333
OdpowiedzUsuńA bohaterowie są cudowni, szczególnie główna postać, którą uwielbiam xd
Coś tu się kroi i mam wrażenie, że będzie tylko ciekawiej;p
Czekam na nexta:)
PS. Zaprawszam na opowiadanie o One Directio, Little Mix i nie tylko:
stereo-soldier.blogspot.com
Pozdrawiam!:*
W Direction -n mi ucięło;D
Usuń