niedziela, 24 lutego 2013

6.

   W towarzystwie Nialla czułam się naprawdę swobodnie, nawet mimo to, że znałam go dopiero od paru godzin. Chociaż oczywiście na początku było sztywno. Przez jakiś czas szliśmy w milczeniu, co jakiś czas zerkając na siebie, oboje nie wiedzieliśmy jak zacząć rozmowę. W końcu to on odezwał się jako pierwszy, wypytując mnie o wszystko. Nie miałam wyjścia i odpowiedziałam na każde zadane pytanie. Bardzo szczegółowo wypytywał mnie o moje hobby, interesowało go niemal wszystko.
-Może kiedyś wpadniesz do nas na próbę. Przyda nam się dobry choreograf i zarazem ktoś, kto nie będzie nam wytykał na każdym kroku tego, że nie potrafimy tańczyć.- zaśmiał się, a ja odwzajemniłam się lekkim uśmiechem. Teraz, kiedy obydwoje się rozluźniliśmy, o wiele lepiej się rozmawiało.
-Pomyślę nad tym.- odparłam, obdarzając go krótkim spojrzeniem.
W miarę oddalania się od domu, zdałam sobie sprawę, że nie jest już tak ciepło jak wcześniej. Poczułam jak gęsia skórka wyskakuje mi na ciele. Zadrżałam lekko i potarłam dłońmi nagie ramiona. Niall musiał to wychwycić, bo szybko ściągnął bluzę i wyciągnął ja w moim kierunku. Zaczęłam protestować, ale on szybko zarzucił mi ją na ramiona.
-Zakładaj bo się rozchorujesz.
-Ale co z tobą?- wskazałam na niego, bo w tym momencie miał tylko ciemny t-shirt z nadrukiem.- Jako wokalista musisz dbać o swoje zdrowie.
-O mnie się nie martw. Dam sobie radę.- puścił mi oczko i zatrzymaliśmy się, żebym mogła założyć bluzę.
-Dzięki.- mruknęłam czując przyjemne ciepło i przy okazji skorzystałam z okazji i rozejrzałam się po okolicy.- Emm… Niall? Jesteś pewny, że dobrze idziemy?
Zerknęłam na blondyna, a ten zmarszczył czoło i przetarł dłonią kark.
-Niall!- jęknęłam, śmiejąc się.
Posłał mi przepraszający uśmiech.
-Wybacz. Po ciemku jest mi znacznie trudniej znaleźć właściwą drogę.
Wzniosłam oczy ku górze i przeczesałam dłonią włosy.
-Sophie?- usłyszałam jego głos i spojrzałam na niego. Zagryzł dolną wargę patrząc na mnie wyczekująco. Nie chciałam żeby myślał, że mam mu za złe jego pomyłkę, więc uśmiechnęłam się.
-No więc co teraz?- mruknęłam pod nosem i jeszcze raz rozejrzałam się po nieznajomej okolicy. Otaczające nas budynki różniły się od typowych angielskich domów, które jeszcze niedawno mijaliśmy. Były to duże, nieotynkowane kamienice, ale to dzięki temu miały w sobie urok, nadawały temu miejscu tajemniczości.
Co jakiś czas mijali nas ludzie, jednak ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, nikt nie zwrócił uwagi na mojego towarzysza. Zerknęłam na niego i po jego minie wywnioskowałam, że to mu odpowiada.
Nagle, stojąc tak, do moich nozdrzy doszedł zapach tak bardzo utęsknionej rzeczy. Kawy. Przymknęłam powieki i z błogim uśmiechem wciągnęłam jeszcze raz ten zapach. Zaczęło ściskać mnie w żołądku i wiedziałam, ze nie spocznę dopóki nie skosztuję tego ciepłego napoju.
Otworzyłam oczy i zwróciłam się w stronę chłopaka, który przez cały czas mi się przyglądał. Nie musiałam nic mówić, on też to poczuł i z uśmiechem skinął głową.
-Wreszcie wiem gdzie jesteśmy. Założę się, że masz ochotę na pyszną kawę. Tutaj robią najlepsze.- uśmiechnął się ukazując swoje śnieżnobiałe ząbki i poprowadził mnie w stronę budynku znajdującym się na rogu ulicy.
  Jak się okazało był to Starbucks. W środku było bardzo przytulnie i co najważniejsze, ciepło. O tej porze, oprócz naszej dwójki znajdowało się tam jeszcze kilku innych klientów, jednak po dopiciu swojego zamówienia, szybko opuścili lokal. Zajęłam miejsce na końcu pomieszczenia i czekając na chłopaka wbiłam wzrok w okno.
-Proszę.- usłyszałam i siadając naprzeciwko, podał mi kubek. Szybko objęłam go dłońmi i zrobiłam łyk pysznego napoju.
Resztę naszego czasu spędziliśmy na pogawędce. Tym razem role odwróciły się i to ja wypytywałam jego. Opowiedział mi o swojej rodzinie, o tym jak dostał się do programu i jak szybko zaprzyjaźnił się z chłopakami. Przy dłuższym słuchaniu jego głosu dało się wyczuć u niego inny akcent. Nie mogłam się powstrzymać i zapytałam go o to. Jak się okazało, urodził się w Irlandii.
Tak dobrze nam się rozmawiało, że nie zdawałam sobie sprawy, ze jest już tak późno. W pewnym momencie z ciekawości zerknęłam na wyświetlacz telefonu i gwałtownie wstałam.
-O mój Boże! Już jest tak późno? Teraz już naprawdę muszę wracać.- ostatnie zdanie wypowiedziałam niechętnie. Niall westchnął cicho i powoli wstał.
-Dobra, ale łapiemy taksówkę, bo nigdy tam nie dotrzemy.- zaśmiał się i wyszliśmy na zewnątrz.
Kiedy tylko zobaczyliśmy charakterystyczny czary samochód, zaczęliśmy energicznie wymachiwać rękoma. Do tego jeszcze Niall zaczął krzyczeć, przez co wywołał u mnie napad śmiechu. Samochód podjechał pod nas i oboje zanosząc się śmiechem wsiedliśmy do środka. Podałam kierowy adres i udaliśmy się w stronę akademika.

  -Obudź się, śpiochu!- poczułam jak ktoś gwałtownie potrząsa moim ramieniem. Wymamrotałam coś niewyraźnie i machnęłam na oślep ręką, chcąc odgonić napastnika. Jednak Zoey nie dawała za wygraną. Jęknęłam z niezadowoleniem, kiedy ściągnęła ze mnie ciepła pierzynę. Otworzyłam w końcu oczy, mierząc ją zaspanym wzrokiem. Na twarzy przyjaciółki malował się szeroki uśmiech.
-W końcu. Myślałam, że już nigdy cię nie dobudzę.- zaśmiała się w wstając z klęczek ruszyła w stronę kuchni.
-Jeśli szybciej ruszysz swój zacny zadek, to może załapiesz się jeszcze na obiad. No… późny obiad.- krzyknęła, krzątając się po pokoju. Do moich uszu dobiegły głosy obijających się o siebie talerzy.
-Obiad?- uniosłam się na łokciach i lekko przekrzywiłam głowę. Sięgnęłam na nocną szafkę po telefon. Kiedy zobaczyłam, która godzina, momentalnie zerwałam się z łóżka. Nie mogłam uwierzyć, że spałam aż do 16.
Zaczęłam krzątać się po pokoju, chcąc doprowadzić się do porządku. Natomiast Zoey stanęła w progu i opierając się o framugę drzwi przyglądała się moim poczynaniom z rozbawieniem. Naciągnęłam na siebie szare dresy oraz białą, męską koszulkę. Rozejrzałam się po pokoju szukając czegoś na gorę, kiedy usłyszałam głos Zo.
-Tego szukasz?- spojrzałam na nią i zmarszczyłam brwi. Dopiero po sekundzie zauważyłam, że wyciąga w moim kierunku bluzę Nialla. Podeszłam do niej i delikatnie odebrałam od niej rzecz. Poskładałam ją starannie i położyłam na łóżku. Przez cały czas czułam na swoich plecach jej wzrok.
-Do kogo ona należy, huh?
-Co z tym obiadem?- spytałam próbując wymigać się od odpowiedzi, ale blondynka stanęła na środku przejścia i skrzyżowała ramiona. Westchnęłam i potarłam dłonią czoło.
 -Niall pożyczył mi ją wczoraj.
Zoey uniosła brwi do góry. Na jej ustach powoli malował się łobuzerski uśmieszek.
-Mów dalej.- pogoniła mnie. Spiorunowałam ją, ale opowiedziałam jej wszystko. Od momentu, kiedy zostawił mnie Harry, aż do pożegnania się z Niallem przed akademikiem. Przez ten czas przepuściła mnie do kuchni i nałożyła na talerz spaghetti. Kiedy skończyłam swoją „opowieść”, zaczęłam pałaszować posiłek.
- Przepraszam za wczoraj. Za to, że zostawiłam cię samą.
Podniosłam wzrok na współlokatorkę i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Obiecuję, że to już się nie powtórzy!
-Ok. Trzymam cię za słowo.- zaśmiałam się i skończyłam jeść. Wyrzuciłam resztki do kosza i umyłam talerz. Kątem oka dostrzegłam, że Zoey wstaje i udaje się do pokoju. Z głośnym westchnięciem rzuciła się na łóżko i przykryła się pierzyną. Parsknęłam śmiechem, bo pewnie wróciła później niż ja i wcale nie zaskoczyło mnie jej zachowanie.
  Zo dosyć szybko zasnęła i zaczęłam się nudzić. Otworzyłam laptopa, sprawdziłam co się dzieje na świecie, ale po chwili już nie miałam co robić. Rozejrzałam się po pokoju i w kącie zauważyłam kilka nie rozpakowanych pudeł. Przez ten cały czas, kompletnie zapomniałam o ich istnieniu. Powoli do nich podeszłam i starając się być jak najciszej zaczęłam wyciągać schowane w nich przedmioty. Przeglądając wszystkie stare rupiecie, natrafiłam na starą zaniedbaną deskę. Nawet nie pamiętałam jak się tutaj znalazła, widocznie w biegu musiałam wrzucić ja do środka. Ostrożnie wyciągnęłam ją, jakby była zrobiona ze szkła i uśmiechnęłam się do siebie. Pamiętam jak uczyłam się na niej jeździć i głównie dzięki niej poznałam Harry’ego. Z opowiadań mamy wynikało, że w pierwszy dzień nauki zdarłam sobie kolano w skutek nieszczęśliwego upadku. Siedziałam na krawężniki i zanosiłam się płaczem widząc krew spływającą po kolanie. Harry zauważył mnie i nie przejmując się tym, że wcale się nie znamy zaczął mnie pocieszać. Kiedy się uspokoiłam, zaproponował, że nauczy mnie jak powinno się jeździć. I od tamtej pory wszystko się zaczęło. Po kilku latach Harry zrezygnował z jazdy, ale ja wciąż od czasu do czasu, kiedy tylko znalazłam wolną chwilę, śmigałam po okolicy.
Nagle poczułam silną potrzebę by sprawdzić czy nadal coś pamiętam z lekcji jakich udzielał mi Harry. Złapałam w biegu bluzę i wybiegłam z akademika. Rzuciłam deskę na chodnik i pojechałam w stronę najbliższego parku. Dawno nie jeździło mi się tak dobrze. Czułam się prawie tak wspaniale jak wtedy, kiedy tańczyłam. Czułam się wolna, chłodny wiatr uderzał mnie twarz i rozwiewał moje włosy w każdą stronę, ale w ogóle się tym się przejmowałam. Na moment zapomniałam, że jutro znów zacznie się ciężki tydzień na uczelni. Nowe zadania, pełno prób…
  Powoi odpychałam się nogą od chodnika przemierzając główną alejką parku i chłonęłam wzrokiem krajobraz. Jesień coraz bardziej dawała o sobie poznać. Liście drzew stawały się już coraz bardziej pomarańczowe i gdzie nie gdzie odrywały się od gałęzi drzew i leniwie spadały na ziemię.
Zatrzymałam się na moment i usiadłam na pobliskiej ławce. Deskę oparłam obok siebie i wyprostowałam nogi. Głowę odchyliłam lekko w tył i zerknęłam w bok. Na moich ustach mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech. Kilka metrów, od miejsca gdzie siedziałam, stał Harry. Był bokiem do mnie, przez co mogłam podziwiać jego profil. Schylił lekko głowę i ze skupieniem wpatrywał się w telefon. Przygryzłam lekko wargę i podniosłam się z miejsca. Miałam zamiar podejść do niego i zaskoczyć go. Zrobiłam pierwszy krok, ale poźniej zobaczyłam inną osobę na horyzoncie. Z drugiej strony w jego kierunku zmierzała długonoga blondynka o prostych włosach sięgających jej do połowy pleców. Z zaciśniętymi ustami wpatrywałam się jak rzuca się w jego ramiona i Harry przytula ją tak jak wczoraj mnie. Później odsunął się od niej i obejmując jej twarz, pocałował ją. Na ten widok poczułam bolesne ukłucie w sercu, chodź nie wiem dlaczego. Byliśmy przyjaciółmi, ale i tak mnie to zabolało. Powinnam się cieszyć z tego, że znalazł sobie kogoś i jest szczęśliwy, ale z drugiej ogarnął mnie smutek, że to nie byłam ja. Wzięłam głęboki oddech i zamrugałam powiekami, chcąc powstrzymać łzy. Skąd się one wzięły? Byłam wściekła na siebie. Denerwowało mnie to jak się zachowywałam. Przecież mogłam się tego spodziewać. Był sławny, teraz mógł  mieć każdą, po co miał się przejmować uczuciami przyjaciółki?

Otarłam policzki z łez, którym jakimś cudem udało się spłynąć i wzięła do ręki deskę. Odwróciłam się i szybko odjechałam, żeby tylko nie zostać zauważoną.

*
Nie sądziłam, ze tak szybko skończę ten rozdział. Jestem zaskoczona, że tak szybko mi to poszło. Ale to chyba też dzięki mojej kochanej Cath, bez której nie wiem co bym zrobiła. Dziękuję za pomoc ;3
Jestem bardziej zadowolona z tego rozdziału niż z poprzedniego. nawet podoba mi się końcówka, ale to nie znaczy, że nie uważam, że nie powinna być lepsza...
Wasze komentarze bardzo dużo dla mnie znaczą, dziękuję Wam za to, że czytacie i jakimś cudem podoba się Wam moje opowiadanie <3
Przepraszam za błędy. Przecinki moja zmorą!
+
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Na razie jako tako nie mam na niego pomysłu.

5 komentarzy:

  1. No, no! W końcu się doczekałam ;P Nie masz za co dziękować, tak siostry postępują ;p To teraz przejdźmy co do treści: zdecydowanie poprawa, a końcówka jest manifik. Biedne serduszko Soph, mam nadzieję, że nie będzie długo cierpieć :(

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo, bardzo mi się podoba :d cieszę się, że wreszcie skończyłaś. ogólnie cały sens opowiadania ma jak największy sens, pisz tak dalej, bo jest bardzo ciekawe i interesujące :D czekam na następny, i oby był szybciej niż ten<3 :)))) @Roks_m

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny, jak zwykle z resztą. Mam nadzieję jednak, że Harry niedługo zmądrzeje i będzie starał się o względy Sophie :) Dziękuję za informację na twitterze i zapraszam na daydream-with-1D.blogspot.com xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdzial:)
    Niall zasluguje na odznake, nie zna wkoncu Sophie, ale i tak jej pomaga i w pewien sposob opiekuje.
    Zgadzam sie z komentarzami powyzej. Harry podoba sie Sophie chociaz ona nadal widzi w nim tylko dawnego kumpla. Gdyby nic do niego nie czula, nie balaby taka zraniona jego pocalunkiem z inna. Mam nadzieje, ze Styles spojrzy kiedys na nia jak na kogos wiecej, bo pasuja do siebie, a napewno rozumieja. Nie chodzi mi o to, ze znaja sie od tak dawno. Poprostu mam przeczucie, ze nie sa sobie obojetni;)
    Czekam na kolejny rozdzial, no i mam nadzieje, ze bedzie w miare szybko:)

    stereo-soldier.blogspot.com
    rock-me-tonight.blogspot.com

    Pozdrawiam!:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam cały blog na raz i się zakochałam <3
    Jesteś świetna w tym co robisz!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń