środa, 26 grudnia 2012

3.

  Ten rozdział dedykuję najwspanialszej (nie) biologicznej siostrze- Cathleen. Dziękuję, że od samego początku czytasz moje wypociny, wpierasz mnie i pomagasz. Jestem Ci za to bardzo wdzięczna.
*

  Mieszkanie w akademiku jednak nie było takie złe. Oczywiście było małe, ale mieściło się w nim wszystko, czego potrzebował student mieszkający z dala od domu. Kiedy pierwszego dnia przekręciłam klucz w zamku i przekroczyłam próg poczułam się jak w domu, mieszkanie nie wiele różniło się od typowo brytyjskich pomieszczeń. Przez wąski korytarzyk przechodziło się wprost do malutkiej kuchni, w której znajdowało się kilka szafek, kuchenka i malutka lodówka. Dobrze, że w domu pomyślałam i zabrałam ze sobą kilka kubków, talerzy, garnków i sztućców. Naprzeciwko kuchni znajdowały się drzwi prowadzące do łazienki i pokoju. W obu pomieszczeniach natknęłam się już na rzeczy swojej współlokatorki. Ją samą miałam dopiero poznać później, ale już nie mogłam się doczekać, jaka ona będzie.
Moją współlokatorką była Zoey, urocza blondynka o przyjazny uśmiechu. Na początku oboje siedziałyśmy cicho, każda na swoim łóżku i mierzyłyśmy się uważnie wzrokiem. Dopiero później wzięłam głęboki oddech i rozpoczęłam rozmowę. Dziewczyna widocznie tego potrzebowała, ponieważ po godzinie znacznie rozluźniła się w moim towarzystwie i rozmawiała ze mną jak ze starą znajomą. Po pierwszym tygodniu wiedziałam o niej praktycznie wszystko. Najwięcej jednak dowiedziałam się o jej chłopaku, za którym strasznie tęskniła.
-Więc, dlaczego do niego nie pojedziesz?- spytałam, kiedy to usłyszałam.
-Obecnie nie ma go w Londynie. Wyjechał… coś załatwić.- zmarszczyłam czoło, ale nie wnikałam dalej. Widziałam, że dziewczyna nie chce pogłębiać tego tematu, więc odpuściłam.

  Obie byłyśmy na tym samym roku i jak okazało się po pierwszym dniu, zapisano nas do tej samej grupy. Pod koniec tygodnia miała odbyć się pierwsza próba, na której miał zebrać się cały pierwszy rok. Strasznie się przed tym denerwowałam. Nie wiedziałam, co dokładnie będziemy musieć zrobić, ale wiedziałam, że nie będzie łatwo. W końcu nie byłam już w liceum.
Pierwszy raz w życiu nie cieszyłam się na to, że w końcu zacznę tańczyć. Piątek zbliżał się szybkimi krokami, a ja nie potrafiłam w żaden sposób temu zaradzić. Z dnia na dzień robiłam się coraz to bardziej podenerwowana.
W końcu nadszedł piątek. Przez kilka minut leżałam w łóżku i wpatrywałam się sufit, aż w końcu postanowiłam wstać. Przeciągając się zerknęłam na puste łóżko dziewczyny. Aż trudno było mi uwierzyć, że wstała wcześniej ode mnie. Praktycznie przez cały tydzień musiałam na siłę wyciągać ją spod pierzyny.
-Cześć! Już wstałaś? To dobrze, bo za półgodziny musimy się zbierać.- głowa blondynki wyłoniła się z łazienki. Kiwnęłam głową i szybko ubrałam się. Wpakowałam do torby rzeczy na przebranie i kiedy Zoey zwolniła łazienkę, doprowadziłam się do całkowitego porządku.
-Gotowa?- usłyszałam, kiedy wyszłam. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, a ja chodź czułam się bardzo podenerwowana, wysiliłam się na to samo.
Sala nie znajdowała się daleko od akademika. Wystarczyło tylko przejść na drugą stronę ulicy i już było się na miejscu. Z zewnątrz budynek wydawał się niewielki, ale za to w środku robił duże wrażenie. Zanim uczelnia wykorzystała go do przebudowy na salę do ćwiczeń, znajdował się tutaj magazyn. Na parterze na razie jeszcze nic się nie znajdowało, natomiast piętro było przeznaczone specjalnie dla nas, dla grupy tanecznej.
Razem z Zoey i innymi ludźmi, których spotkałyśmy po drodze, wspięłyśmy się po schodach i weszłyśmy do szatni znajdującej się zaraz obok wejścia do sali. Szybko zerknęłam w tamtą stronę i zdołałam dostrzec, że zebrała się dosyć spora grupka osób. Zagryzłam nerwowo wargę i zaczęłam się przebierać. Drżącymi dłońmi wyciągnęłam szare dresy i białą bokserkę i szybko naciągnęłam je na siebie. Usiadłam na ławce, czując, że powoli tracę kontrolę nad nerwami. Schyliłam głowę tak, żeby włosy zasłoniły mi twarz i wbiłam wzrok w czubki trampek. Wzięłam kilka głębokich oddechów, ale to w żaden sposób nie pomagało.
Siedziałam tak dopóki nie poczułam czyjeś dłoni na ramieniu. Podniosłam głowę i ujrzałam przed sobą zatroskaną minę Zo.
-Co jest?- spytała.
Wzruszyłam ramionami, odgarniając ręką włosy.
-Po prostu trochę się denerwuję. Minęło sporo czasu odkąd występowałam przed większą grupą.
Blondynka westchnęła i uścisnęła mnie delikatnie.
-Będzie dobrze, uwierz mi. Razem damy radę.- obdarowała mnie szerokim uśmiechem i wstając pociągnęła mnie za sobą, ruszyłam za nią bez żadnego oporu.

Sala taneczna była…ogromna. Stanęłam jak wyryta i zachwycona rozglądałam się po pomieszczeniu. Cała jedna ściana była wielkim lustrem, przy którym do połowy przymocowane były drążki do ćwiczeń baletowych. Od parkietu odbijały się promienie słoneczne, które wpływały przez wielkie okno znajdujące się po drugiej stronie pomieszczenia.
-Chodź już. Wszyscy się na ciebie gapią. – usłyszałam zniecierpliwiony głos blondynki i wróciłam do rzeczywistości. Oczy wszystkich były zwrócone w naszą stronę. Skuliłam lekko ramiona i ruszyłam za Zoey w stronę ławek. Usiadłyśmy i czekałyśmy aż w końcu się zacznie.
Po kilku minutach oczekiwania na środek sali wkroczyła kobieta. Razem z Zoey uznałyśmy, że jest mniej więcej po trzydziestce. Długie kasztanowe włosy miała spięte w koński ogon. Ubrana była jak, na co dzień w jasne jeansowe spodnie i kolorowy podkoszulek, jednak od razu domyśliłam się, że jest to jedna z trenerek. W ręku trzymała duży notes, na który co chwilę zerkała. Jej twarz była pozbawiona jakichkolwiek emocji, kiedy w końcu zwróciła się w naszą stronę. Powoli zmierzyła naszą grupę wzrokiem i dopiero potem zaczęła mówić.
-Nazywam się Michelle Smith i witam was na pierwszych zajęciach. Dzisiejsze dwie godziny poświęcę na zapoznanie się z umiejętnościami każdego z osobna. Po wywołaniu nazwiska z listy.- tutaj uniosła lekko notes do góry.- Dana osoba wychodzi na środek i przez kilkanaście sekund przedstawia krótki, ułożony przez siebie układ.
Zaraz, zaraz, CO?! Wytrzeszczyłam oczy i zamrugałam kilkakrotnie powiekami nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Zerknęłam nerwowo w stronę Zoey, a ta uścisnęła moją dłoń, jakby przez ten gest chciała dodać otuchy i uspokoić mnie. Nie udało jej się. Przecież nie miałam wymyślonego żadnego układu! Nawet nie miałam wybranej piosenki. Jęknęłam cichutko i ukryłam twarz w dłoniach. Musiałam szybko skoncentrować się i wymyślić cokolwiek!
W trakcie, kiedy byłam pogrążona w swoich myślach, kobieta mówiła dalej:
-W przyszłym tygodniu wywieszę listę z grupami. Wasz rocznik jest bardzo liczny, dlatego muszę was podzielić. Lepiej pracuje mi się w mniejszych grupach, bo mogę poświecić każdemu trochę więcej czasu.
Dobrze, więc. Myślę, że wszystko wyjaśniłam. Jeśli jednak ktoś będzie miał jakieś pytania, proszę zgłosić się do mnie po zajęciach. Teraz nie przeciągajmy dłużej, tylko zaczynajmy.-trenerka zerknęła na listę i wyczytała pierwsze nazwisko.
-Zoey Bennett.
Spojrzałam szybko na blondynkę. Widziałam jak zamyka powieki i bierze jeden głęboki oddech, zanim podniosła się z miejsca i ruszyła we wskazane miejsce. Skinęła w stronę chłopaka, który puszczał muzykę dając znać, że jest gotowa. Z głośników popłynęła muzyka i dziewczyna zaczęła tańczyć.
W tym samym czasie kątem oka spostrzegłam jak jakaś postać wślizguje się do środka. Odwróciłam wzrok od przyjaciółki i uważnie obserwowałam każdy krok nieznajomego chłopaka. Przemierzał sale powoli, przez cały czas mając wbity wzrok w tańczącą dziewczynę. Na jego przystojnej twarzy pojawił się delikatny uśmieszek, kiedy ta wykonała ostatni ruch i zakończyła swój występ. Blondynka odwróciła się i zobaczyłam zaskoczenie malujące się na jej twarzy, kiedy dostrzegła mulata. Trwało to jednak sekundę i już w następnej widziałam jak rzuca się w jego ramiona z szerokim uśmiechem. Wtedy zrozumiałam, że to musi być właśnie jej chłopak.
Po szybkim przywitaniu, Zoey wzięła go za rękę i oboje ruszyli w moją stronę. Tymczasem trenerka wyczytała kolejną osobę. Jeszcze parę nazwisk i moja kolej. Zagryzłam dolną wargę i szybko przypomniałam sobie układ, który w kilka minut zdążył wylecieć mi z głowy.
-Sophie! W końcu oficjalnie mogę ci przedstawić Zayna.- odwróciłam głowę w stronę pary, która usiadła obok mnie.- Zayn to Sophie, moja współlokatorka, o której ci mówiłam.- odparła Zo z uśmiechem. Brązowe oczy chłopaka zlustrowały mnie uważnie, zanim uścisnął moją dłoń i uśmiechnął się. Nie uszło mojej uwadze, że przez chwilę w jego oczach dostrzegłam dziwny błysk.
-Miło mi cię w końcu poznać.
-Nawzajem.- skinęłam głową i odwracając się od niego, kontynuowałam oglądanie występów. Ciągle jednak czułam na sobie jego spojrzenie. Starałam się to ignorować, ale po czasie zaczęło mnie to denerwować. Miałam już ochotę palnąć coś zgryźliwego, ale tylko zacisnęłam szczękę i odwzajemniłam jego spojrzenie. Przerwał je szybko i spuścił wzrok na telefon, na którym szybko zaczął coś wystukiwać.
-Sophie Hamilton.- na dźwięk swojego nazwiska aż podskoczyłam. To już?
-Powodzenia.- usłyszałam szept Zoey, kiedy wstawałam na drżących nogach. Zayn natomiast uniósł oba kciuki w górze, na co uśmiechnęłam się krzywo.
Droga na środek wydawała mi się strasznie dłużyć. Przechodząc między ławkami modliłam się tylko o to, żeby nie zahaczyć o nogi innych i rozciągnąć się jak długa na podłodze.
Jeszcze tego m by brakowało, zrobić z siebie pośmiewisko przed występem.
W końcu stanęłam w wyznaczonym miejscu i zamknęłam powieki, biorąc jeden, uspokajający oddech. Wszystko będzie dobrze, Soph. Dasz radę. Jesteś dobra, tylko musisz zapomnieć o tych wszystkich gapiach tam w rogu i wszystko pójdzie dobrze.- pomyślałam i jakimś cudem te słowa dodały mi siły. Otworzyłam oczy, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Muzyka zaczęła grać i znów znalazłam się w swoim świecie.

*
Nie spasował mi się rozdział, nie wiem czemu... Mam nadzieję, że następny wyjdzie mi lepiej.
A tak w ogóle to Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku! ;3
Bardzo dziękuję za komentarze. Cieszę się, że jednak znalazły się osoby, którym podoba się to co piszę.
:*

6 komentarzy:

  1. Jej dziękuję za dedykację :* I LOVE YOU <3
    tylko hmm... też to chciałam napisać u siebie ;p ale nie bój się coś wymyśle ;p czyżby Zayn się domyślił, że to ona? ;p kurcze chcę już szybko dalszy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie piszesz :P Coś czuję, ze Harry chwalił się swoją przyjaciółką chłopakom i Zayn ją rozpoznał :P Już się nie mogę doczekać, aż w końcu Harry i Sophie się spotkają...Ciekawe jak ona zareaguje...:P Chcę kolejny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby w następnym rozdziale Harry spotkał się z Sophie, bardzo ładnie proszę : *

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no, no... Coś mi się zdaje, że Zayn rozpoznał Sophie. Pewnie Harry opowiada kumplom o jego przyjaciółce którą tak bezczelnie został bez wyjaśnień =) Mam nadzieję, że Sophie i Harry się w końcu spotkają n_n.
    Czekam na następny rozdział. Obym nie musiała czekać tak długo jak na ten ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej ;) Podoba mi się ;p Już polubiłam Twój styl pisania ;p Przeczytałam wszystkie rozdziały i stwierdzam, że to opowiadanie mogę dodać do swoich ulubionych ;) Szkoda tylko, że są trzy rozdziały i tak rzadko dodajesz.... ;( Ale... bardzo, ale to bardzo mi się podoba XD
    Czekam na NN
    Pozdrawiam :)
    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak czytam Twojego bloga i dochodzę do wniosku, iż bardzo mi sie podoba! Jesteś w tym dobra i piszesz z taką, można byłoby powiedzieć lekkością.
    Oceniając poprzednie rozdziały, mogę szczerze stwierdzić, iż fabuła strasznie mi się podoba. Uwielbiam blogi, w których wątkiem głównym jest przede wszystkim taniec.
    Mogłabys informować mnie o nowych rozdziałach? Jeśli takie jeszcze bedą, bo strasznie mi się Twoje opowiadanie spodobało! ^^
    Na twitterze :) @beautiful_xLife
    Czekam na następny <3
    Loove, xoxo

    OdpowiedzUsuń