Harry
Ktoś
zapukał do drzwi mojego pokoju. Siedziałem cicho mając nadzieje, że do osobnika
na korytarzu dotrze, że nie mam ochoty na żadne rozmowy i odejdzie. Na moje
nieszczęście pukanie rozległo się ponownie, nieco głośniejsze od poprzedniego.
Poirytowany tym natrętnym zachowaniem osobnika po drugiej stronie, wzniosłem
oczy ku górze. Przez ostatnie dwa dni zastanawiałem się nad opuszczeniem
naszego wspólnego domu i wprowadzeniem się gdzie indziej. Po sytuacji z
udziałem Soph, atmosfera między nami zagęściła się. Szczególnie jeśli chodziło
o mnie i Nialla. Oboje nie spędzaliśmy w tym samym pokoju dłużej niż pięć
minut, zawsze któryś wychodził, żeby siebie nawzajem nie prowokować.
Najczęściej byłem to ja. Nie potrafiłem znieść jego widoku i myśli, które towarzyszyły
mi przy tym wszystkim. Swój powrót z Sophie obwieścił tydzień temu z szerokim
uśmiechem na twarzy, przez który miałem ochotę zmyć z jego twarzy. Jednak fakt,
że znów byli razem, był dla mnie bolesnym ciosem. Starałem się tamtego dnia nie
dawać po sobie znać, że ta wiadomość mną poruszyła. Czułem na sobie wtedy nie
tylko jego spojrzenie, ale i Liama, Zayna oraz Louisa, który chyba najwięcej
wiedział, co mogę przeżywać.
Szczerze, to nie spodziewałem się tego, że jej
wybaczy. W głębi duszy modliłem się o to, żeby sobie odpuścił, żeby zostawił
moja Sophie w spokoju. Ale widocznie nasz kochany Horanek wpadł po uszy.
Dlaczego los był dla mnie taki okrutny? Czy chciał mnie ukarać za moje błędy z
przeszłości?
Dlatego zaszyłem się w swoim pokoju.
Opuszczałem go tylko wtedy, gdy było to konieczne.
-Tak?- odparłem w końcu, nie odrywając wzroku
od ekranu laptopa.
-Mogę wejść?- odwróciłem zaskoczony głowę
i zlustrowałem Nialla z uniesionymi brwiami.
-Czego chcesz?
-Chcę ci powiedzieć tylko tyle, żebyś trzymał
się zdala od Sophie. Jesteśmy razem i z łaski swojej uszanuj to.
Przyjrzałem mu się uważnie i prychnąłem.
-Jest moja przyjaciółką, nie zabronisz mi się
z nią widywać. Jeśli wcześniej myśląc nad tą wypowiedzią sądziłeś, że potulnie
spełnię twoje „żądanie”, to koleś przykro mi, grubo się pomyliłeś.
Twarz blondyna wykrzywił grymas niezadowolenia i
wściekłości. Zrobił krok w głąb pokoju, a ja wstałem i minąłem łóżko, stając
naprzeciwko niego.
-Poza tym, kocham ją.
Niall zacisnął szczęki, słysząc moje słowa. Widziałem
potęgującą się wściekłość w jego pociemniałych tęczówkach.
-Sophie jest moja.- wycedził każde słowo powoli i
wymierzył we mnie palcem.- Nie pozwolę, żebyś znowu stanął między nami!
Odwrócił się na pięcie i wychodząc zatrzasnął z hukiem
drzwi. Mierzyłem miejsce w którym zniknął przed chwilą, po czym odwróciłem się
w stronę okna, przeczesując dłonią włosy. Oparłem dłonie na parapecie,
wpatrując się w pokaźnych rozmiarów ogród za naszym domem.
-Pogawędka z Niallem udana?
Zerknąłem przez ramie na Louisa i zawiesiłem głowę,
wzdychając lekko już poirytowany.
-Czy to jakiś dzień nękania mojej osoby? Nie mam ochoty na
kazania, Lou.
-A co ja jestem? Ksiądz? Raczej wątpię.- odparł z udawaną
urazą w głosie, na co mimowolnie się uśmiechnąłem. Choćbym nie wiem, jaki miał
zjebany humor, on zawsze jakimś cudem potrafił go polepszyć. Chociaż odrobinę,
ale to zawsze coś. Tylko czasami działało to też w odwrotną stronę.
Szatyn uśmiechnął się pod nosem.
-No więc, jak?
-Nijak.- wzruszyłem ramionami, siadając na parapecie.-
Powiedziałem mu, że nie odpuszczę i chyba nie za bardzo mu się to spodobało.
-A więc to wszystko tłumaczy. Wyleciał z domu jak
poparzony, a jak spytałem gdzie się wybiera, zaczął mamrotać coś pod nosem i
wydawało mi się, że usłyszałem twoje nazwisko.- przyjaciel zmarszczył czoło i po
chwili oderwał ode mnie wzrok. Wyczułem, że przez te parę sekund zaszła w nim
jakaś zmiana.
-O co chodzi?
Westchnął i zawiesił bezradnie ramiona. Podniósł na mnie
wzrok i otworzył usta, po czym je zamknął, jakby zastanawiając się czy może
powiedzieć to, co chodziło mu po głowie. Na jego czoło wstąpiły pojedyncze
zmarszczki.
-Lou!
-Kurwa!- wybuchnął, energicznie mierzwiąc swoją czuprynę.
Wziął głęboki oddech i słowa potoczyły się potokiem z jego ust.- Nie możecie
przestać? A w szczególności Ty? W ogólę cię nie poznaję. Odkąd Sophie jest z
Niallem zachowujesz się jakbyś postradał wszystkie zmysły. Zerwałeś z Carą,
chociaż to w sumie było dobrym posunięciem, ale ta scena w klubie?! Co w ciebie
wstąpiło?- wytrzeszczył na mnie oczy, machając przy tym bezsensu rękami. Przez
pierwsze kilka sekund nie wiedziałem, co na to wszystko odpowiedzieć. Koleś
totalnie wybił mnie z tropu. Przyjrzałem się uważnie jego twarzy.
-Myślałem, że jesteś po mojej stronie. Wiesz dokładnie, co
do niej czuję, od samego początku.- zacząłem powoli. Starałem się, aby mój głos
brzmiał normalnie, aby nie wdarła się do niego żadna nutka, sugerująca moje
pojawiające się poirytowanie. Lou pokręcił delikatnie głową, uśmiechając się
blado.
-Czyżby? Czy aby czasem nie uświadomiłeś sobie tego
dopiero, kiedy spiknęła się z Horanem?
Milczałem. Nie miałem zamiaru ciągnąć już
dłużej tej rozmowy. Wpatrywałem się w przyjaciela pionurujacym wzrokiem, miałem
nadzieję, że przez to dotrze do niego jak bardzo mu jestem wdzięczny za
całkowite zjebanie humoru.
-Rozumiem, że mam sobie pójść?
-O niczym innym marzę, jak właśnie o tym.-
wycedziłem przez zaciśnięte zęby i poczekałem, aż ruszy się z miejsca.
Tym razem zamknąłem drzwi na klucz, żeby nikt
nieproszony nie naruszył już mojej prywatności. Po tej rozmowie upewniłem się,
co do jednego. Nie zamierzałem już mieszkać z nimi. Czułem się jakby wszyscy
mieli mi za złe, a Nialla brali za anioła. Tylko nikt nie pomyślał, że to
właśnie on był tym, który zniszczył moją przyjaźń z Sophie.
Umieściłem laptop na kolanach i otworzyłem
zapisaną stronę internetową. Jedna szybka decyzja i złapałem za telefon,
wystukując numer podany w kontaktach.
Sophie
Ulga,
jaką poczułam, gdy zobaczyłam swoje nazwisko na liście wywieszonej na tablicy
ogłoszeń, była nie do opisania. Zasłoniłam dłonią usta, powstrzymując się od
tego, żeby nie zacząć krzyczeć ze szczęścia. Ludzie wdzieliby mnie za jakąś
wariatkę. Natomiast zamiast skakać aż do sufitu, z tego całego wrażenia
osunęłam się po chłodnej ścianie i klapnęłam na podłogę. Zgięłam nogi w
kolanach i zacisnęłam drżące z emocji dłonie, aż pobielały mi kostki. Boże,
przepełniała mnie taka radość i ulga.
Zoey
kucnęła naprzeciwko mnie, uśmiechnięta od ucha do ucha. Jej policzki lśniły od
łez. Tak, dostałyśmy się obie. Praktycznie cała nasza podzielona grupa
przeszła, nie licząc paru osób, których niestety mało, co znałam, nie miałam
okazji bliżej ich poznać. Ale pomimo tego, było mi ich szkoda, że musieli się
pożegnać ze swoimi marzeniami. Reszty osób z naszego roku nie sprawdziłam. To
chyba normalne, że bałam się tylko o siebie i ewentualnie o Zoey czy Mike’a i
na pierwszy strzał sprawdzałam czy to właśnie mojego nazwiska nie brakuje na
liście.
Musiałam
z ta wspaniałą wiadomością podzielić się jak najszybciej. Oczywiście pierwszą
osobą, która wpadła mi do głowy był Harry. W porę powstrzymałam się do wysłania
mu sms’a, przecież miałam sobie dać z nim spokój. Idiotka ze mnie. Musiałam się
oduczyć tego, że przestaję się z nim dzielić moimi sukcesami czy porażkami,
teraz miałam Nialla i to on powinien być ta osobą, o której myślę na pierwszym
miejscu. Urgh, Sophie, ogarnij się!
Podniosłam
wzrok na współlokatorkę, która oddaliła się na pare kroków, aby przeprowadzić
bardzo ożywioną rozmowę przez telefon, zapewne ze swoim chłopakiem. Czasami
zastanawiałam się jak to możliwe, że w miarę spokojny Zayn, wytrzymuje z taką
energiczna dziewczyną. Chyba, że jeszcze nie do końca go poznałam…to mogło być
możliwe. Zmarszczyłam czoło zastanawiała się nad tym przez moment, po czym
wystukałam na klawiszach wiadomość dla mojego chłopaka i wysłałam ją.
Po raz
pierwszy w nowym składzie, spotkaliśmy się następnego dnia. Przed sala
wykładową już na pierwszy rzut oka było widać, ile osób odpadło. Czyli teraz to
my, byliśmy tymi najlepszymi studentami pierwszego roku i to od nas zależało
jak będziemy pracować i jakie będziemy mieć chęci do dalszego studiowania.
Dzień
zaczynaliśmy zajęciami teoretycznymi. Kto by pomyślał, że na takich studiach
będę musiała używać zeszytu i długopisu. Po co komuś teoria na takim kierunku?
Owszem, na samym początku mieliśmy już kilka takiego typu zajęć, ale po czasie,
wszyscy przeszli w praktykę. Ten niestety przedmiot, jakim była cała historia
związana z tańcem, składała się tylko i wyłącznie z gadania profesora i naszego
notowania w zeszytach.
Wykład, jak się spodziewałam, nie należał do interesujących. Godzina
ciągnęła się nieubłaganie i mogłabym nawet przysiąc, że wskazówka ani na
milimetr nie zmieniła swojego położenia tylko wciąż uparcie tkwiła w jednym i
tym samym miejscu. Powoli dostawałam szału w tej sali, na dodatek od przypływu
informacji zaczęła pobolewać mnie głowa. Cudownie. Czego tylko pragnęłam, to
znów znaleźć się na próbie. Tańczyć, uczyć się nowych kroków, układów, poczuć muzykę
całym ciałem, a nie gnić tutaj.
Niespodziewanie nadszedł dla mnie ratunek, a
tym kimś, kto miał mnie wyratować z tego cierpienia był jeden z piątkowych
sędziów. Ten człowiek zapadł mi w pamięć, nie tylko, dlatego, że był młody i
przystojny, ale po naszym występie dostaliśmy od niego oklaski na stojąco. To
było miłe.
Pojawił
się 10 minut po rozpoczęciu wykładu. Profesor zdążył się już rozkręcić i nie był
zbytnio zadowolony z faktu, że ktoś przerywa mu zajęcia. Mężczyzna już od progu
posłał mu przepraszający uśmiech i szybko podszedł do jego biurka. Nachylił się
nad wykładowcą, szepnął mu cos do ucha, a tamten marszcząc czoło, powoli skinął
głową. Wyprostował się i powoli objął cała salę wzrokiem.
-Czy na tych zajęciach jest obecna panna
Sophie Hamilton?- jego wysoki głos rozniósł się po wszystkich katach. Gdy tylko
usłyszałam swoje nazwisko, skuliłam się w duchu. Czego on ode mnie chce? Poczułam
na sobie parę par oczu, kiedy podnosiłam się z miejsca. Młody sędzia wyłapał
moją sylwetkę z tłumu i machnął dłonią, abym do niego podeszła. Pozbierałam
swoje rzeczy z blatu, wrzucając je do torebki i ruszyłam ku niemu.
-Jeszcze raz przepraszam, że przeszkodziłem
panu w zajęciach, ale to naprawdę pilne.
Profesor machnął obojętnie ręką, nie zwracając
już na niego uwagę i jak gdyby nic, rozpoczął na nowo swój monolog. W między
czasie mężczyzna poprowadził mnie na korytarz. Dopiero za zamkniętymi drzwiami,
zatrzymał się i spojrzał na mnie z uśmiechem. Teraz mogłam na spokojnie przyjrzeć
mu się z bliska. Był zdecydowanie wyższy ode mnie i to o kilkanaście centymetrów.
Dość dobrze zbudowany, widać było, ze spędzał sporo czasu na siłowni, jego
mięśnie i szerokie barki rysowały się pod idealnie leżącym na nim garniturze. Miał
krótko ścięte ciemnoblond włosy, tylko grzywka była nieco dłuższa od reszty,
lekko uniesiona do góry pod wpływem żelu. Jego kwadratową szczękę pokrywał
kilkudniowy zarost, a błękitne oczy… Kurwa, co ja robię? Obczajam jakiegoś
nauczyciela! Miałam ochotę walnąć się otwartą dłonią w czoło, ale nie mogłam
tego zrobić przy nim. Poprawiłam więc torbę na ramieniu i wbiłam wzrok gdzieś
za ramię mężczyzny.
-Nazywam się Chris Collins, ale pewnie mnie
już znasz z ostatnich wydarzeń.-przerwał na moment, a ja w tym czasie zerknęłam
na niego. Sięgnął do wewnętrznej kieszonki marynarki i wyciągnął z niej małą
prostokątną karteczkę.
-Przez weekendy prowadzę w centrum zajęcia,
dla osób takich jak ty. Widziałem jak tańczysz i uważam, że masz ogromny talent,
wiec pomyślałem, że zainteresuje cię coś takiego, jeśli uczelnia nie spełni
twoich oczekiwań.
Przyjęłam
od niego wizytówkę i posłałam mu delikatny uśmiech. Nie wiedziałam co mam
powiedzieć. Jak miałam rozumieć słowa „dla takich jak ty”? Zawahałam się, przygryzając
lekko wargę.
-Dziękuję panu, ale na razie podoba mi się tutaj…
Ale zastanowię się.
Skinął głową, wciąż się uśmiechając.
-Mam nadzieję, że nie potrawa to długo. Naprawdę
potrzebujemy takiej osoby w grupie.
Pożegnał się i pozostawił mnie samą na środku
korytarza z wciąż wlepionym wzrokiem na wizytówkę. Nie mogłam teraz od tak
zrezygnować z uczelni, jeśli o to mu chodziło. Postanowiłam skończyć trzy lata
nauki, a dopiero potem zastanawiać się co dalej. Dlaczego wyskoczył z tym
teraz, a nie później? W mojej głowie od razu pojawił się obraz jego i Smith,
nie wiem dlaczego. Moja wyobraźnia czasami była naprawdę zaskakująca, ale
pomyślałam sobie, że może pomiędzy ta dwójką są jakieś spięcia i walczą o to,
kto pozyska najlepszych tancerzy. Zaśmiałam się pod nosem ze swoich myśli, kiwając
z niedowierzania głową i schowałam karteczkę do bocznej kieszonki torebki. To
było na serio głupie.
Nawet
nie spojrzałam na drzwi prowadzące do klasy, minęłam je szerokim łukiem, udając
się do głównego holu. W duchu podziękowałam panu Collinsowi chociaż za to, że
nie musiałam już tam siedzieć. Do następnych zajęć pozostało mi jeszcze pół
godziny, jak mogłam wykorzystać ten czas? Odpowiedź nadeszła bardzo szybko.
~~*~~
Wiem, że jest nudno, to możecie darować w komentarzach, heh. Długo mi zeszło z napisaniem tego rozdziału, ale w końcu do dodaję, tak żeby coś było. Stęskniłam się za tym opowiadaniem, tylko coraz częściej myślę nad usunięciem (nie zabijajcie mnie za to) lub rozpoczęciu pisania go na nowo.
Nie czytałam już całości, więc przepraszam za różne błędy ;/
Nie czytałam już całości, więc przepraszam za różne błędy ;/
I tak w ogóle to ciekawi mnie ile osób jeszcze tutaj zostało, po tak długiej przerwie, haha.
xx
JA ZOSTAŁAM!!! EJ nie usuwaj bloga! Jest genialny :* Rozdział jest fajny, zdziwiła mnie propozycja tego gościa, ciekawe co zrobi Sof ;) Jedyne co mnie martwi to sytuacje u One Direction :( Hazzz nie wyprowadzaj się jesteście zespołem, jesteście braćmi. Kocham i pozdrawiam/Add
OdpowiedzUsuńTylko bys sie sprobowala go usunac! I rozdzial wcale nie jest nudny. Uuuu Soph jest coraz lepsza i juz ma wzglady u sedziego :p dobrze jej idzie, :) biedny Harry, tak mi go szkoda, biedak sie zalamal juz kompletnie:(
OdpowiedzUsuńMoja radość nieskrywana, kiedy zobaczyłam, ze dodalas nowy rozdział! Doskonale wiesz, ze uwielbiam to ff i nawet nie myśl sobie o jego usunięciu, bo tego nie przeżyje. Ewentualneie pozwalam ci na rozpoczęciale od początku, ale na pewno nie calkowitą utratę tego opowiadania
OdpowiedzUsuńWięc tak. Moje shippowskie serduszko trochę mnie zabolalo, kiedy przeczytałam w jaki sposób Niall potraktował Harry'ego. Kurde, jak bardzo shippuje Niaphie, tak teraz mnie Horan wkurzyl. Koles, trochę wyrozumiałości dla swojego przyjaciela! No c'mon! Naprawdę, dzisiaj jestem wyjątkowo Team Harry. Widać, ze mu zależy na Sophie. Serio. Ale dały mi jeszcze do myślenia słowa Lou na temat tego, kiedy Styles uświadomił sobie swoją miłość do Soph. Takie to... Niekomfortowe. Muszę przyznać, ze pozbawił mnie odrobinke sposób zakończenia perspektywy Hazzy. Tzn nieme wygonienie Louisa z jego pokoju.
Hura! Sophie została przyjęta po raz drugi, jakkolwiek to dziwnie brzmi! Cieszę się, ze wraz z Zoey zostają na uczelni.
Właściwie, to jeśli.Niall nie zmieni swojego zachowania to zacznę shippowac Harrhie, Sorry (haha), nie mmogę nic wymyslec na Harry'ego i Sophie. Ughhhhh haha x
Mam nadzieję, ze podejmiesz słuszną decyzję co do tego ff.
Achhh i ja też chce twój autografik ^^
Kocham cię xx
@alekslloyd
Ale się stęskniłam za tym opowiadaniem.
OdpowiedzUsuńI nie mów, że usuniesz, bo wiesz, dostaniesz kopniaka w tyłek :D
I rozdział naprawdę ciekawy.
Ciekawe co zrobi Sophie hmm.
No i Harry, ah ten Harry.
Ciekawa jestem, co wymyślisz dalej. :)
Widzisz...nie jestem jedyną, która by Cię zabiła jakbyś usunęła to opowiadanie!! Ty się bój :P
OdpowiedzUsuńZ całą moją miłością do Harrego muszę niestety stwierdzić, że Louis miał racje! Sie kurde obudził, a teraz zachowuje się jak urażona księżniczka!! Chociaż Niall też trochę przesadza, bo nie powinien zabraniać spotykać się Harremu i Sophie...ale rozumiem dlaczego on to robi...co nie zmienia faktu, że tego nie pochwalam...
I nie waż się usuwać!
Pozdrawiam.
ja zostałam:)
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny i wgle. ogólnie uwielbiam Nialla ale w tym opowiadaniu mnie irytuje, kocham.
@roks_m
Przed chwilą skończyłam czytać wszystkie rozdziały i muszę stwierdzić, że piszesz niesamowicie! Opowiadanie jest bardzo ciekawe i wciągające. Liczni czytelnicy czytają twojego bloga ale po prostu go nie komentują, ponieważ nie widzą takiej potrzeby, np. ja. Jeżeli usuniesz tego bloga dostaniesz pożądanego kopa w tyłek! Masz kontynuować jego pisanie! :) xx
OdpowiedzUsuńWcale nie jest nudno! Wręcz przeciwnie - czekałam na ten rozdział z niecierpliwością, wypełnianą cudownymi częściami na FS, i serio się nie zawiodłam! To Twoje pierwsze ff, które czytam i zawsze będę miała do niego sentyment :)
OdpowiedzUsuńBoże, stan w jakim jest Harry łamie mi serce, bo szczerze mówiąc... Shippuję jego i Sophie. Wiem, że nie powinnam, bo jest szczęśliwa z Niallem, ale... Mam tak duży sentyment do Stylesa, że naprawdę nie mogę. Dziwi mnie zaborczość Horana z jednej strony, ale z drugiej, po tym co odwalił w klubie, nie. I Louis - pierwszy raz widzę go takiego moralizatorskiego, przynajmniej w innych opowiadaniach, niż moje :P Ale podoba mi się to, robienie z niego etatowego pajaca może się znudzić :) Świetnie opisana scena!
I tak się cieszę, że Sophie się dostała! w sumie powinna zadzwonić do Hazzy, ale tak czy tak - rozumiem ją. Na jej miejscu byłabym między młotem a kowadłem i nie wiem, co bym zrobiła. Jestem strasznie ciekawa, jak poprowadzisz dalsze wydarzenia i czy Sophie przyjmie propozycję od Collinsa.... Moja ciekawość w Twoich rękach, nie każ mi długo czekać :D
Cudne ! <3 pisz dalej !
OdpowiedzUsuń