piątek, 22 listopada 2013

17.

Sophie

  Stanęłam jak wyryta ze wzrokiem utkwionym w zmierzającego w moim kierunku Nialla. Co on tutaj robił do jasnej cholery? Rozejrzałam się spanikowana wokół i przełknęłam ślinę. Niektórzy studenci, a w szczególności ich damska część zdążyli się już zorientować jego wizytą i z zaciekawieniem oglądali jego przechadzkę przez uczelniany korytarz. Byłam święcie przekonana, że zamierza ukrywać jeszcze długo nasz związek przed wszystkimi. A on jak gdyby nic pojawia się tutaj, wcale nie przejmując się gapiami, bo chyba to sugerował jego uśmieszek, że ma to gdzieś. Ja bynajmniej nie miałam. Ostatnio dał mi znać, że woli abyśmy trzymali wszystko w tajemnicy i choć zabolało mnie to, w jaki sposób mi to przekazał, miałam zamiar uszanować jego wolę.
  Nie zdążyłam wykrztusić z siebie żadnego słowa protestu czy chociaż wycofać się, ponieważ podchodząc do mnie, szybko otoczył moją talię ramionami, jakby domyślał się co chodzi mi po głowie i pocałował. Tak przy wszystkich! Do moich uszy dobiegły okrzyki zdumienia, a później gwizdy i dźwięk robionych zdjęć. Pięknie. Za parę sekund wszyscy dowiedzą się o zaistniałej sytuacji. I to by było na tyle z ukrywaniem się.
  Byłam tak pochłonięta myślami, że nawet nie zwracałam uwagi na chłopaka. Wciąż mnie całował, próbując wykrzesać ode mnie choć trochę, ale po prostu nie mogłam odwzajemnić tego pocałunku. W końcu zebrałam się w sobie i odepchnęłam go od siebie. W jego oczach dostrzegłam niedowierzanie, gdy zrobił krok do tyłu.
-Co ty wyprawiasz, Niall?- syknęłam, nerwowo zezując w stronę gapiów. Niektórzy zdążyli już sobie pójść zapewne usatysfakcjonowani tym co zobaczyli, a inni dalej stali z wyciągniętymi na wierzchu telefonami i czekali na więcej. Przedstawienie skończone, miałam ochotę warknąć w ich stronę, ale zachowałam to dla siebie.
  Okej. Bardzo, ale to bardzo chciałam, żeby nasz związek wyglądał tak jak przed tym całym zajściem z Harrym, ale jego zachowanie totalnie zbiło mnie z tropu. Co się z nim działo? Najpierw traktuje mnie praktycznie jak powietrze, a teraz publicznie okazuje mi takie czułości? Coś ewidentnie było nie tak.
-Jak to co? Witam się z moją dziewczyna, ponieważ bardzo za nią tęskniłem.- na jego ustach wykwitł uroczy uśmiech i znów zrobił krok w moją stronę, przygryzając uwodzicielsko wargę, jakby myślał, że jakoś mnie to skusi.
-Piłeś coś.- nie wiem dlaczego te dwa słowa wypłynęły z moich ust jako stwierdzenie. Nie byłam pewna w stu procentach co do jego aktualnego stanu, bowiem nie wyczułam żadnego zapachu alkoholu, gdy mnie całował, ale to było pierwsze co wpadło mi do głowy. Niall zatrzymał się i zmarszczył czoło, pokazując mi przez to, że uraziłam go tą wypowiedzią.
-Nie.- wycedził cicho, a ja momentalnie skarciłam się za moją niewyparzoną gębę.- Chciałem się z tobą zobaczyć, a ty moja wizytę uważasz za pijacki wyczyn. Dziękuję, bardzo mi miło.- prychnął i wsunął dłonie w kieszenie szarej bluzy.
  Westchnęłam ciężko i przeczesałam dłonią włosy, nie wiedząc co mogę odpowiedzieć. Zagryzłam lekko wargę i wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. Spojrzał na mnie pytająco, ale splótł nasze palce razem, a ja pociągnęłam go w stronę wyjścia.
-Mogłeś mnie chociaż uprzedzić. Widziałeś tamtych ludzi. Aż się boje wejść na twittera, wiesz co się tam będzie działo?- jęknęłam i skrzywiłam się lekko, gdy chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz. Wolną ręką złapałam za poły koszuli i przytrzymałam je. Oto ja, Sophie, która w chłodny jesienny dzień nie zabrała ze sobą żadnej kurtki tylko cieniutką koszulę. Miałam ochotę wywrócić oczami do swoich myśli.
  Usłyszałam jak Niall śmieje się cicho i ściska mocniej moja dłoń.
-Nie przejmuj się nimi, kochanie. Kiedyś w końcu to zrozumieją.
-Nie byłabym tego taka pewna.- mruknęłam pod nosem.- Dość się naczytałam tego, do czego są zdolne.
  W duchu naprawdę drżałam o to, co wypisują na mój temat tak zwane Niall’s girls. Byłam tego typu osobą, która przejmowała się byle błahostką, a ta sprawa raczej nie należała do takich, na które można machnąć obojętnie ręką. Więc moja panika była jeszcze bardziej spotęgowana.
  Dla fanek zapewne byłam suką bez serca i nie zasługiwałam na niego. Cóż. Może to była prawda. Wciąż gryzło mi mnie to, że wybaczenie mi przyszło mu tak łatwo. Dlaczego nie zerwał ze mną znajomości, albo chociaż przytrzymał mnie chociaż dłużej w tym, czy kiedykolwiek jeszcze do siebie wrócimy? Sposępniałam.
  Poczułam delikatne szarpnięcie i zatrzymałam się. Spojrzałam w bok, ale Niall znajdował się za moimi plecami. Spojrzałam za ramię i napotkałam jego cudowne niebieskie tęczówki, które przeszywały mnie na wskroś.
-O co chodzi?- spytał, a kciukiem pogładził moje kostki. Spuściłam wzrok na nasze dłonie i wzruszyłam ramionami.
-Ej! Powiedź mi.
-Możemy najpierw znaleźć się w jakimś ciepłym miejscu? Marznę.
-Jasne.- odparł i ruszając objął mnie ramieniem. Przytuliłam się do jego boku, czując ciepło bijące od jego ciała. Było mi tak dobrze, ale wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. I Harry. Mój były najlepszy przyjaciel wciąż siedział w mojej głowę i za cholerę nie chciał z niej wyjść. Boże, dlaczego mi to robisz? Z drugiej jednak strony, tęskniłam za czasami, gdy byliśmy dla siebie bliscy. Teraz wszystko się zmieniło, nawet uczucia, którymi go darzyłam, nieco się zatarły. A wszystko przez to, że to on się zmienił. Nie poznawałam w nim tego starego Harry’ego, z którym mogłam spędzić cały dzień na gadaniu o głupotach i wylegiwaniu się na kanapie. Chociaż momentami, gdy przypominałam sobie jego usta na swoich nie mogłam pohamować tego przyjemnego ciepła rozchodzącego się po całym ciele. Może tylko okłamywałam samą siebie, że przestałam cokolwiek do niego czuć.
  Dotarliśmy do kafejki znajdującej się niedaleko uniwersytetu. Od razu zrobiło mi się lepiej, gdy weszłam do ciepłego pomieszczenia. Niall poprowadził mnie wzdłuż stolików na sam koniec pomieszczenia, żeby mieć choć odrobinę prywatności. Nasz stolik skrywał się za drewnianym parawanem, wiec nikt nie mógł nas zobaczyć, chyba, że podszedłby bardzo blisko.
  Poczułam się tak jak tamtego pamiętnego dnia, gdy odprowadzał mnie po imprezie w ich domu. Od tamtego czasu wszystko się zaczęło. Nie możliwe, że minęły już praktycznie dwa miesiące.
-Więc, co cię gryzie?- chłopak zajął miejsce naprzeciwko mnie i wyłapywał moje spojrzenie, poruszając głową na boki, gdy starałam się odwrócić wzrok. Och, zbierz się w sobie Soph, pomyślałam i powoli zwróciłam spojrzenie na niego. Wzięłam jeden krótki wdech i wyrzuciłam wszystko, co siedziało w mojej głowie. Począwszy od naszego zaczynania na nowo, po ignorowanie z jego strony, aż do pocałunku na uczelni i nawet nieumyślnie wymknęło mi się co nieco na temat Harry’ego. Niall słysząc jego imię, najpierw wciągnął ze sykiem powietrze, a zaraz potem zacisnął powieki i odwrócił głowę. Skrzywiłam się widząc wyraz jego twarzy i zagryzłam z podenerwowania wargę. O tak, widocznie przekroczyłam granicę. Powoli, jakby każdy mój ruch miał spowodować jego wybuch, przycisnęłam plecy o oparcie krzesła i czekałam na to co miało nadejść.
  -Akurat jego osoba gówno mnie obchodzi, Sophie.- starał się panować na głosem, ale mimo to wyczułam tą gniewną nutkę. Otworzył oczy i zerknął na mnie katem oka. Kiwnęłam ledwo dostrzegalnie głową, na znak, że go rozumiem i wymamrotałam przeprosiny pod nosem. Potem zapadła krótka cisza. Bałam się znowu cokolwiek powiedzieć, bo nie wiedziałam jak może zareagować. Te jego humorki zaczynały mnie odrobinę męczyć. Nie sądziłam, że facet może być taki humorzasty! A szczególnie on, uroczy, roześmiany Horan… Ale on już przecież nie był tą samą osobą, sprzed kilku miesięcy. Pojawiłam się ja i bum! Wszystko się zmieniło.
  -Wracając do tego, co powiedziałaś…- odparł po chwili i zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się co powiedzieć dalej.- Trochę się działo w, emm, moim życiu i dlatego tak się zachowywałem. Nie chciałem, żebyś odebrała to tak, że mam cię gdzieś…
Miałam ochotę prychnąć, ale zacisnęłam tylko usta i skinęłam głową.
-Przepraszam cie za tamto. Naprawdę chcę, żeby było tak jak kiedyś.
-Ja tak samo, Niall.- wyszeptałam i wykrzesałam się na lekkie uniesienie kącików ust. Dlaczego czułam się jakbym go okłamywała?


Harry

  Spojrzałem na zegarek i nerwowo zastukałem palcami o kierownicę. Za dokładnie 10 minut miało się odbyć moje spotkanie z agentem nieruchomości, ale jak na złość musiałem utknąć w korku. Rozejrzałem się po bokach, szukając jakiegoś miejsca gdzie mógłbym wyminąć kolejkę samochodów, albo chociaż zawrócić i pojechać inną drogą, ale takiego nie znalazłem.
  Ku mojej uldze zobaczyłem jak samochód przede mną zaczyna powoli toczyć się do przodu, a po kolejnej upłynnionej minucie mogłem spokojnie przejechać skrzyżowanie, na którym uformował się korek. W 5 minut pokonałem trasę do wysokiego budynku w centrum miasta i zaparkowałem pojazd na podziemnym parkingu. Udałem się windą na pierwsze piętro, a tam bardzo uprzejma sekretarka poinformowała, gdzie ma się odbyć moje spotkanie.
  -Piętro 10, dziękuję.- powtórzyłem, aby zakodować informacje i posłałem kobiecie uśmiech. Ruszyłem w stronę wind i przycisnąłem przycisk, żeby przywołać jedną z maszyn. Nie czekałem długo, drzwi niemal natychmiast się przede mną rozsunęły i zrobiłem krok w głąb prostokątnego pomieszczenia.
  Charakterystyczny dźwięk zatrzymującej się windy, poinformował mnie, że dotarłem na odpowiednie piętro. Znalazłem się w długim korytarzu, ze szklanymi drzwiami po bokach, za którymi mogłem dostrzec osoby zajmujące się swoją pracą. Udałem się wzdłuż niego, patrząc na plakietki przywieszone na ścianie obok każdych drzwi, szukając tej osoby, z którą byłem umówiony.
  Nagle zatrzymałem się na środku korytarza i spojrzałem na wychodzące z jednego pomieszczenia małżeństwo. Moje ciało ogarnęła panika. Zamurowało mnie na moment, widząc rodziców Sophie i zacząłem się rozglądać po bokach, szukając gdzie mógłbym się schować, żeby uniknąć spotkania. Bardzo lubiłem to małżeństwo, ale jakimi uczuciami mogli darować mnie oni? Po tym wszystkim jak potraktowałem ich córkę. Sophie była bardzo związana z rodzicami, szczególnie z mamą. Zawsze traktowała ją za najlepszą przyjaciółkę, więc zapewne zwierzyła jej się ze wszystkiego, co wydarzyło się w stolicy. Ale zaraz po tym pomyślałem, że dlaczego mam się ich obawiać? Powinienem wziąć się w garść i podołać wyzwaniu, jakim było zmierzenie się z rodzicami Sophie. Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem w stronę państwa Hamilton. Gdy spojrzenie matki Sophie spoczęło na mnie, kobieta uśmiechnęła się do mnie szeroko i pomachała do mnie ręką, wyraźnie ucieszona. Następnie szepnęła coś do swojego męża, który stał bokiem, ale odwrócił się po jej słowach i kiwnął w moją stronę.
-Och, Harry. Jak miło cię widzieć!- uśmiech Mary powiększył się jeszcze bardziej, o ile to było możliwe i ciągnąc mnie za ramiona, uścisnęła mnie. Natomiast z ojcem Soph wymieniłem krótki uścisk dłoni.
  W duchu zmarszczyłem brwi. Okej, takiego przywitania się nie spodziewałem. Wcale nie wydawali się na żywiących do mnie urazę, wręcz przeciwnie. Traktowali mnie jak wtedy, gdy odwiedzałem ich w domu. Widocznie moje przypuszczenia do tego, że Sophie się zwierzała, były mylne.
-Państwa również.- odpowiedziałem i po uldze jaką odczułem, mogłem spokojnie się do nich uśmiechnąć.
-Co cię tutaj sprowadza?- spytał Tony, a ja przez chwilę zastanowiłem się nad odpowiedzią. Mogłem skłamać i powiedzieć, że wysłała mnie tutaj Gemma lub mama, ale w końcu uznałem, że po co mam kłamać. I tak prędzej czy później dowiedzieliby się o mojej przeprowadzce z gazet, bo przecież nic nie uda się już ukryć przed mediami. Więc powiedziałem im o moim zamiarze kupienia domu. Para wydawała się nieco zaskoczona, ale po chwili oboje znów się uśmiechali. Dowiedziałem się, że przeprowadzają się do Londynu. Sophie na pewno będzie wniebowzięta, być znowu blisko rodziców.
-Mamy nadzieję, że przeprowadzka pójdzie bez żadnych problemów i za 2 tygodnie będziemy już mieszkać w nowym domu.- panią Hamilton aż rozpierała ekscytacja. Ojciec mojej przyjaciółki spojrzał na mnie i wywrócił oczami.
-Tak w ogóle, Harry. Jak już tylko uporamy się z przeprowadzką, zapraszamy cię na kolację. Oczywiście, jeśli tylko znajdziesz czas, bo… no wiesz, wiemy, że jesteś teraz bardzo zajęty i…
-Ależ nie ma problemu. Przyjadę napewno.- zapewniłem małżeństwo, może nieco zbyt szybko. Nie mogłem jednak odmówić. Kolacja była idealną okazją, żeby znów spotkać się z ich córką. Od naszego ostatniego spotkania nie starałem się nawiązywać z nią kontaktu, bo po pierwsze: chciałem dać jej czas na przemyślenie moich słów, a po drugie: zeszła się na nowo z Niallem. Co do niego. Poczułem małą obawę. Dziewczyna przecież równie dobrze mogła przyprowadzić swojego chłopaka, żeby mógł poznać jej rodziców. Tylko wtedy to spotkanie przemieniłoby się w katastrofę. W duchu trzymałem kciuki, aby tylko nie wpadła na taki pomysł.
-Cudownie! Więc do zobaczenia, Harry!
  Skinąłem głową, żegnając się z nimi. Stojąc na środku korytarza, patrzyłem jak para oddala się w kierunku wind i kiedy zniknęli z pola widzenia, odwróciłem się, aby wznowić poszukiwania odpowiedniego pokoju.
-Pan Harry Styles?- usłyszałem niepewny kobiecy głos i moim oczom ukazała się średniego wzrostu postać, ubrana w czarną obcisłą spódnicę sięgającą do kolan i białą bluzkę z rękawami ¾. Na nogach miała założone kilkucentymetrowe szpilki i było widać, że nie czuje się pewna a takim wysokim obcasie. Na jej młodej twarzy malowało się podenerwowanie, wiec aby ją uspokoić uniosłem kąciki ust do góry. Pewnie była dopiero, co zatrudniona i obawiała się jakiegokolwiek potknięcia z jej strony. Zrobiło mi się głupio, za to, że pewnie musiała długo na mnie czekać. Niepewnym ruchem dłoni zaprosiła mnie do swojego biura. Gdy tylko zasiadłem przy jej biurku, wyłączyłem wszystkie myśli dotyczące Sophie i skupiłem się tylko na tym, aby omówić sprawę kupna domu. Przyszedłem tutaj z konkretnym zamiarem i nie zamierzałem, choć przez ten czas zawracać sobie głowę dziewczyną. Będę miał przecież jeszcze sporo czasu na obmyślanie plany, jak na nowo zdobyć jej zaufanie i uczucia, prawda?


~~*~~
Uwaga, teraz padniecie! Podoba mi się ten rozdział. Wydaje mi się, że nawet całkiem dobrze poszło mi napisanie go, chociaż ta scena z rodzicami Sophie była dla mnie trudna do napisania.
Szykuje się co nieco za hmm, 2 rozdziały i potem nie wiem co będzie z tym opowiadaniem. Chyba powoli będzie zmierzało ku końcowi :) Ileż można ciągnąc tą pokręcona historię, która w ogóle nie ma składu i ładu?
Dziękuję za Wasze komentarze, kocham Was! xx

8 komentarzy:

  1. świetny rozdział. ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. mi też się bardzo podoba. :) jest super. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma skład i ład. Ta historia, babe.
    Serio. Więc nie marudź xd
    A tak wgl...NIAPHIE. BOOOOOŻE. TO BYŁO SUPER SŁODKIE a ona tak się zachowała, ale to nerwy i wgl, wybaczam jej. Niech się dogada z Niallem <3
    A Harry...ah ten Harry. Aż się dygam, co to bd! No bo kurczę...sama wiesz co mam na myśli :)
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. W koncu to napisałas ze coś ci sie podoba !!! :D HARRY, HARRY <3 mam tylko nadzieje ze po tych 2 rozdziałach nie zakonczysz tylko jeszcze cos napiszesz np dodatkowe 2 rozdziały :P

    OdpowiedzUsuń
  5. NIE! Proszę CIE! Sophie nie okłamuje Niall'a! ONA NAPRAWDĘ GO KOCHA I JA SOBIE NIE WYOBRAŻAM ŻYCIA BEZ MOJEJ UKOCHANEJ NIAPHIE! NO PROSZĘ CIĘ! NIE! - tak, wiem, zabrzmiałam jak rozkapryszony bachor, ale przepraszam. Niaphie - to cholernie cudowna para. KOCHAM ICH! Pocałunek Nialla i Soph na uczelni może i być zaskoczeniem, i Sophie mogła poczuć się dziwnie, ale nie wierzę w to, że już nie kocha naszego Horanka, no proszę cię (czy ja nie nadużywam tego słowa?)
    Przy okazji: przepraszam, że nie skomentowałam/przeczytałam od razu. Mam duuuuuuuuży poślizg, co do ff i seriali :)
    Powiedz mi, jakim cudem ja mam NIE LUBIĆ Harry'ego skoro on jest takiiii kochany! I to jeszcze po tym 1DDay mam taką fazę, że iodsfhusdfuisdgifu haaha. Ale wracając do jego perspektywy. Spotkanie z rodzicami Sophie było bardzo ciekawe. To znaczy, dziwne, że oni nie wiedzieli niczego co do jego relacji z Soph.
    Naprawdę ten rozdział jest niesamowity i nie mówię tego tylko dlatego, że cię kocham tak so so so so much, ale taka jest prawda. To teraz się spinaj, skarbie i pisz na ten zapomniany przez ciebie blog - mam nadzieję, że naprawdę stanie się świąteczny cud i napiesz i dodasz, bo ja uwielbiam twoje ff. W ogóle, to ani mi się tutaj waż kończyć Niaphie. Znajdę cie i zmuszę do kontynuacji. No, tym akcentem kończę. Miłego tygodnia xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. ej no, ale ja chcę NIAPHIE! Nie chcę żeby była z Harrym ;cccccccccccccccccccc to znaczy wiesz, bardzo go lubię i w ogóle, ale Sophie i Niall to idealna para. ONA GO NIE OKŁAMUJE, BŁAAAAAGAM. ONA GO KOCHA <3
    Nie rób mi tego, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall, Sophie i Niall! Nie znam innego rozwiązania :p
    co do bloga, to oczywiście jest najlepszy na świecie i go kocham i w ogóle <33
    czekam na kolejny rozdział! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe, dodawaj coś częściej ;D
    Raz na miesiąc to za długo ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Ehe, dopiero wpadałam (nwm jakim cudem ;) ) na to opowiadanie i jestem mile zaskoczona! Mało kiedy spotykam opowiadania które tak fajnie się czyta :* Obiecuję że będe stale tu komentować i zadręczać abyś dodała nowy rozdział, heh.żartuje ;)
    A, co do rozdziału, nie spodziewałam się że Harry będzie się przeprowadzać.
    Proszę cię tylko żebyś nie usuwała tego bloga, prosze..
    Oliwia

    OdpowiedzUsuń