Obudziłam się z okropnym bólem głowy.
Przez kilka minut wiłam się na łóżku z dłońmi obejmującymi pulsujące skronie.
Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak fatalnie. Zarówno fizycznie jak i
psychicznie. Pod zamkniętymi powiekami widziałam tylko jedno, twarz Nialla
wpatrującą się we mnie jakbym była czymś najgorszym na świecie. Stłumiłam
szloch i szybko wytarłam łzy, które zdążyły przez tą chwilę spłynąć po
policzkach. Jak mogłam być taka głupia i pozwolić Harry’emu na ten pocałunek?!
Byłam tak strasznie na siebie wściekła, że nie zachowałam trzeźwości umysłu.
Jak miałam teraz to wszystko naprawić? Niall z pewnością nie będzie chciał ze
mną rozmawiać, ale muszę się z nim zobaczyć! Dzisiaj grają koncert,
więc sobie daruję, ale jutro nic mnie nie powstrzyma.
Bardzo chciałam jeszcze dłużej poleżeć w
łóżku, ale zostało mi tylko pół godziny na doprowadzenie się do porządku.
Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i zaraz tego pożałowałam. Zakręciło
mi się w głowie a żołądek wywinął koziołka. Nie przeczuwałam, że oznaki kaca
mogą być takie okrutne. Powoli spuściłam stopy na chłodną podłogę i wolnym
krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Czułam suchość w ustach i musiałam czym
prędzej zakosztować wody. Całe szczęście, że w lodówce czekała na mnie pełna
butelka i co najważniejsze zimna.
Opróżniając łapczywie plastikową butelkę
weszłam powrotem do pokoju i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy do torby.
Schowałam rzeczy na przebranie, zeszyt i kilka długopisów. Wiedziałam, że
zapewne po próbie będę zmęczona i nie udam się na późniejsze wykłady, ale mimo
to wepchnęłam przybory do środka.
Zerknęłam na stronę Zoey i wcale nie
zdziwiłam się, kiedy dostrzegłam nietknięte łóżko. Znów nie wróciła na noc do
domu. Nie miałam z nią kontaktu od wczorajszej nocy, kiedy zgubiłam ją w tłumie
tańczących ludzi zaraz przed całym zdarzeniem. Kiedy czarny samochód zniknął z
pola widzenia, przez kilka minut stałam osłupiała i wpatrywałam się przed
siebie. Czułam jak gdyby moje nogi wrosły w ziemię. Nie potrafiłam
zrobić żadnego kroku czy to w przód czy w tył. Nawet nie zważałam na
panujący na zewnątrz ziąb i na to, że makijaż spłynął razem ze
łzami. Czułam się okropnie.
W takim koszmarnym stanie znalazł mnie Liam,
który zaproponował, że odwiezie mnie do domu. Zgodziłam się od razu.
Miałam tylko nadzieję, że dziewczyna pojawi
się na treningu. Chciałam jej wszystko opowiedzieć, wyżalić się i zasięgnąć
rady. Byłam w tym momencie bezradna. Sama nie wiedziałam, co tak właściwie
czuję do oby dwóch chłopaków. Styles był moim przyjacielem od dobrych kilkunastu
lat i już od dana czułam do niego coś więcej niż tylko przyjaźń.
Natomiast Niall, gdy tylko go poznałam poczułam, że coś nas łączy. Lubiłam go i
to bardzo, ale czy kochałam tak jak Harry’ego? Przyłapałam się, że stoję
pośrodku pokoju z butelką przechyloną tak, że jej zawartość wylewa się na
brązowy dywanik.
-Kurwa.- mruknęłam, szybko dochodząc do
siebie. Wzięłam pierwszy ręcznik, który mi się nawinął i wytarłam część napoju
z podłogi. Następnie zerknęłam na godzinę i szybko naciągnęłam siebie czarne
dresy oraz za duży t-shirt. Zawahałam się jeszcze na
moment, zerkając na nie pościelone łóżko. Mama zawsze zwracała mi
uwagę na to, żebym je ścieliła. Jednak nie miałam na to czasu,
śpieszyłam się. Poza tym i tak zamierzałam po powrocie rzucić się na nie i
spać. Odwróciłam się na pięcie, zawiesiłam torbę na ramię i wyszłam z
pomieszczenia.
Zoey na szczęście czekała już na mnie
przed sala. Kiedy zobaczyłam ją z daleka, uśmiechnęłam się pomimo przeżytych
zdarzeń i pobiegłam w jej stronę. Chowając telefon do kieszeni, wyciągnęła
przed siebie ramiona. Przytuliła mnie od razu i wiedziałam, że znów (nie wiem
jak to robiła, że zawsze była tak dobrze poinformowana) o wszystkim wie.
-Chcesz o tym pogadać?- odparła, patrząc na
mnie uważnie, a ja przytaknęłam.
Razem znalazłyśmy sobie miejsce w kącie sali,
gdzie mogłyśmy spokojnie porozmawiać, nie zważając na to czy ktoś nas
podsłucha. Połowa grupy zaczynała właśnie ćwiczyć cześć układu, a druga
cześć zajęła miejsca po przeciwnej ścianie z wielkim
lustrem, siadając na ławkach. Zgodnie uznaliśmy, że będzie nam się
lepiej pracowało, kiedy podzielimy się na połowę. W piątek egzaminatorzy
spodziewali się wielkiego show, więc zamierzaliśmy im go dać. Bardzo chcemy
wypaść jak najlepiej i utkwić w pamięci wszystkich, dlatego zaprezentujemy dwa
układy. Pierwsza grupa, która właśnie znajdowała się na środku sali zajęła się
czymś spokojniejszym. Natomiast ta, w której byłam ja i Zo, ma na zadaniu
zatańczyć coś energicznego. Chcieliśmy się poczuć jak w Step Up i
niektóre nasze ruchy były właśnie zaczerpnięte z tego filmu. Od małego
ćwiczyłam balet, ale na początku liceum zrozumiałam, że to już mnie nie kręci.
Nie potrafiłam już dłużej paradować w obcisłym body i baletkach. Wyrosłam z
tego, dlatego sama zgłosiłam się do tej drugiej grupy.
Opowiedziałam jej jeszcze raz wszystko, mimo,
że znała już całą historię. Pragnęłam jednak, żeby poznała ją z
mojego punktu widzenia. Zmarszczyła brwi, przytakując co jakiś
czas lub tak jak na końcu, kiedy załamał mi się głos, złapała mnie za rękę i
uścisnęła ją.
-Rano, kiedy wychodziłam od chłopaków,
natknęłam się na Nialla.- oderwałam wzrok od tancerzy i spojrzałam na nią.
Milczałam czekając na coś więcej.
-Pytał o ciebie…
-Nie wierzę.- prychnęłam, ale poczułam
iskierkę nadziei. Może jeszcze nie wszystko stracone.
-Musisz z nim porozmawiać. On cierpi tak samo
jak ty.- zamilkła, po czym dodała- Idę dzisiaj na koncert, pójdziesz
razem ze mną.
Pokręciłam energicznie głową.
-Zwariowałaś? Nie mogę, Zoey i nie chcę!
-Przecież nie spytałam cię czy ci się chce czy
nie. Idziemy.
Znów postawiła na swoim. Zacisnęłam zęby
powstrzymując się od wypowiedzenia na głos słów, które cisnęły mi się na język.
Zaczynało mnie to denerwować, ale nie chciałam się jeszcze z nią pokłócić.
Bardzo często zdarzało się, że Harry czymś mnie zirytował i zawsze, gdy tylko
się odezwałam, dochodziło do tego, że oboje odchodziliśmy obrażeni do swoich
domów. Musiałam nauczyć się trzymać język za zębami, ale naprawdę tego nie
potrafiłam.
-Liczyłam na coś więcej, a nie tylko zmuszenie
mnie na pójście na ich koncert. Wiesz, że jest to ostatnia rzecz, którą teraz
pragnę! Jesteś moja przyjaciółką czy nie?!- Cholera Sophie! Mój ton był nieco
ostrzejszy niż zamierzałam i blondynka spojrzała na mnie z lekką urazą. Od razu
togo pożałowałam.
-Przepraszam, nie powinnam tak na ciebie
naskoczyć.- mruknęłam spuszczając głowę.
-No tak, racja. Nie mam prawa cię do niczego
zmuszać.- po jej głosie dało się wyczuć, że moje nędzne przeprosiny nic nie
dały i jest w dalszym ciągu urażona.- Teraz nasza kolej.- poniosła się i
ruszyła na środek sali. Pierwszej grupie skończył się już czas i powoli
zbierali swoje rzeczy, żeby wyjść. Pomachali wszystkim
na pożegnanie i zostawili salę do naszej dyspozycji.
Ustawiłam się w drugim rzędzie, między
dziewczynami, z którymi tylko znałam się z widzenia. Nie czułam takiej
potrzeby, żeby zaprzyjaźniać się ze wszystkimi ludźmi z roku. Bo po co? I tak
za kilka lat zapomnę o ich istnieniu, a oni o moim. Wystarczyło mi, że znałam
Zoey, Emily i Max’a. Chłopak dołączył do naszej szkolnej paczki najpóźniej, ale
od razu obdarzyłyśmy go sympatią. Był wysokim, dobrze zbudowanym ciemnym
blondynem i co najważniejsze był znakomitym tancerzem! Jego poczucie humoru
było zaraźliwe. W jego towarzystwie nie dało się nie nudzić. Właśnie teraz
napotkałam jego spojrzenie w odbiciu lustrzanym. Widząc mnie zmarszczył brwi i
odwrócił się w moją stronę.
-Co ty tam robisz, Hamilton?- spytał i nie
czekając na wyjaśnienia pociągnął mnie do przodu, tak,
ze stanęłam obok niego. -Twoje miejsce jest tutaj.- uśmiechnął się
szeroko, ukazując rzędy białych zębów i szturchnął mnie w żebra, kiedy
wywróciłam oczami.
-Auć! Idiota!- z urażoną miną zaczęłam
rozmasowywać wcale nie bolące miejsce, lecz mimo to uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ej! Zważaj na słowa, mała!- wskazał
na mnie ostrzegawczo palcem i zrobił poważną minę. Prychnęłam odwracając się do
niego plecami i czekając aż ktoś łaskawi puści muzykę,
objęłam wzrokiem salę. Kiedy dotarłam do wyjścia, uśmiech zamarł na moich
ustach. Szklane drzwi stały otworem, przytrzymywane przez Harry’ego. Od kiedy
tam stał?
Wpatrywał się we mnie przez moment, po czym
skinął lekko głową, dając mi w ten sposób znać, żebym do niego podeszła.
-Idź. Poczekamy na ciebie.- nawet nie
zauważyłam, kiedy Zoey stanęła obok.
-Zo, ja…
Wywróciła oczami i uśmiechnęła się ciepło.
Poczułam jak kamień spada mi z serca. Nawrzeszczałam na nią, a ona tak po
prostu mi wybaczyła.
-Po prostu idź. Tylko wróć dostatecznie
szybko, inaczej zaczniemy bez ciebie.
Skinęłam głową i zanim ruszyłam z stronę
Harry’ego, przytuliłam ją mocno.
Przemierzałam salę leniwym krokiem,
nie zważając na to, że z pewnością zirytuje go mój powolny krok.
I dobrze. Nie chciałam także nawiązywać kontaktu z chłopakiem, więc wbiłam
wzrok w czubki trampek. Myśli zaczęły kłębić m się w głowie. Czego on
chciał? Nie wystarczało mi to, że wczoraj już wystarczająco
skomplikował sprawę? Jak mogłam mu teraz spokojnie spojrzeć w twarz?
Podniosłam głowę. Jeszcze parę kroków i znajdę
się obok niego.
-Cześć, Sophie.
*
Coś czuję, że powoli się wyczerpuję. To wszystko pisane jest strasznie na siłę. W poprzednim rozdziale mówiłam, że nie wiem, kiedy pojawi się ten, ale jednak jest... Tylko wcale nie jestem z niego zadowolona. Miałam zamiar napisać coś dłuższego, ale nie miałam już siły na perspektywę Hazzy.
Po zastanowieniu, to nawet 11 mi się zaczęła podobać ;/ Ten rozdział, to jest dopiero koszmar. Nie ma w nim nic ciekawego. Przepraszam, jeśli was zawiodłam.
Dodałam i robię sobie przerwę. Teraz już na serio. Muszę pomyśleć spokojnie nad ciągiem dalszym, bo jak na razie to wszystko jest takie pokręcone. Sama się w tym wszystkim gubię.
xoxo
Ciekawe co jej Hazza powie, biedna Soph teraz musi prowadzić w sobie wewnętrzą walkę dotyczącą swoich uczuć do chłopaków, mam nadzieje ze nikt za bardzo nie ucierpi :P
OdpowiedzUsuńAle wiesz. Teraz tak na serio. Ten rozdzial wcale... Uważaj. Powtórzę, żebyś zrozumiała: WCALE nie jest beznadziejny. Pokazalas po prostu sytuację Sophie z jej punktu widzenia i to w jaki sposób się czuła. Bolało ja to, że zranila Nialla (a zauważmy, iż Ni jest chyba najbardziej wrażliwym chłopakiem w tym opowiadaniu), i ahm, boi się uczuć do Harry'ego? Niemniej, jeśli wybierze Stylesa, a ten ja zrani, to osobiście go wykastruję. Oj, bój sie Styles!
OdpowiedzUsuńRozterki miłosne, huh? Jak dla mnie, Harry mógłby równie dobrze próbować złapać spadającą gwiazdę..próbując się zbliżyć do Soph. Ok, ona też do niego coś czuje, ale, niech najpierw porozmawia dosadnie i szczerze z dwoma chłopcami.!
Uh.
Rozumiem, że chcesz przemyśleć to opowiadanie. Jednak nie każ nam zbyt długo czekać.
Wiedz, że ja będę czekać na nowy rozdzial :-)
ily xoxo
Nierozumiem jednego czemu ty jesteś nie zadowolona z każdego rozdziału ? Dziewczyno ja kocham twoje opowiadanie gdy tylko pojawia się następne ja rzucam wszystko na bok i je czytam, piszesz świetnie i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały mam nadzieję że pojawią się jak najszybciej bo to moje ulubione opowiadanie ever ! :)
OdpowiedzUsuńxoxo
O matko jest ! Nowy rozdział ! jak zawsze świetny kocham go jestem taka ciekawa co Harry powiedział takiego Soph, bardzo lubię tą postać i kocham opowiadanie next jak najszybciej PROSZĘ ! ♥
OdpowiedzUsuńSuuper rozdział, jestem ciekawa co takiego Hazza powie Soph, że tak zareagowała :) Dawaj następny rozdział bo emocje trzymają górę :))
OdpowiedzUsuńLUDZIE, JAK.MOGŁAŚ URWAĆ W TYM MOMENCIE???!!!
OdpowiedzUsuńWCZORAJ ZACZĘŁAM CZYTAĆ TWOJEGO BLOGA... DZISIAJ POSTANOWIŁAM SKOŃCZYĆ ROZDZIAŁ, KTÓREGO NIE ZDĄŻYŁAM PRZECZYTAĆ I CZYTAĆ DALEJ... DOJEŻDŻAM DO KOŃCA, PRÓBUJĘ PRZESUNĄĆ, A TU NIC - NIE DA SIĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
BLOG GENIALNY, BOSKI, CUDOWNY,... brak mi epitetów.
Czekam na nexta...
<333333333333333 Kocham / Zu
<333333333333333333333 ko
Boski <3 Mam nadzieje że Soph nie rozejdzie się z Niall'em....To byłby koszmarr!!! ....!
OdpowiedzUsuńPs. Czekam na next, Mychoo ...<3
48 yrs old Executive Secretary Isabella Capes, hailing from Levis enjoys watching movies like Mystery of the 13th Guest and Skydiving. Took a trip to Himeji-jo and drives a Ferrari 512S. Kliknij po wiecej info
OdpowiedzUsuń