czwartek, 1 sierpnia 2013

12.

  Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Przez kilka minut wiłam się na łóżku z dłońmi obejmującymi pulsujące skronie. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak fatalnie. Zarówno fizycznie jak i psychicznie. Pod zamkniętymi powiekami widziałam tylko jedno, twarz Nialla wpatrującą się we mnie jakbym była czymś najgorszym na świecie. Stłumiłam szloch i szybko wytarłam łzy, które zdążyły przez tą chwilę spłynąć po policzkach. Jak mogłam być taka głupia i pozwolić Harry’emu na ten pocałunek?! Byłam tak strasznie na siebie wściekła, że nie zachowałam trzeźwości umysłu. Jak miałam teraz to wszystko naprawić? Niall z pewnością nie będzie chciał ze mną rozmawiać, ale muszę się z nim zobaczyć! Dzisiaj grają koncert, więc sobie daruję, ale jutro nic mnie nie powstrzyma.
  Bardzo chciałam jeszcze dłużej poleżeć w łóżku, ale zostało mi tylko pół godziny na doprowadzenie się do porządku. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i zaraz tego pożałowałam. Zakręciło mi się w głowie a żołądek wywinął koziołka. Nie przeczuwałam, że oznaki kaca mogą być takie okrutne. Powoli spuściłam stopy na chłodną podłogę i wolnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Czułam suchość w ustach i musiałam czym prędzej zakosztować wody. Całe szczęście, że w lodówce czekała na mnie pełna butelka i co najważniejsze zimna.
Opróżniając łapczywie plastikową butelkę weszłam powrotem do pokoju i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy do torby. Schowałam rzeczy na przebranie, zeszyt i kilka długopisów. Wiedziałam, że zapewne po próbie będę zmęczona i nie udam się na późniejsze wykłady, ale mimo to wepchnęłam przybory do środka.
 Zerknęłam na stronę Zoey i wcale nie zdziwiłam się, kiedy dostrzegłam nietknięte łóżko. Znów nie wróciła na noc do domu. Nie miałam z nią kontaktu od wczorajszej nocy, kiedy zgubiłam ją w tłumie tańczących ludzi zaraz przed całym zdarzeniem. Kiedy czarny samochód zniknął z pola widzenia, przez kilka minut stałam osłupiała i wpatrywałam się przed siebie. Czułam jak gdyby moje nogi wrosły w ziemię. Nie potrafiłam zrobić żadnego kroku czy to w przód czy w tył. Nawet nie zważałam na panujący na zewnątrz ziąb i na to, że makijaż spłynął razem ze łzami. Czułam się okropnie. 
W takim koszmarnym stanie znalazł mnie Liam, który zaproponował, że odwiezie mnie do domu. Zgodziłam się od razu.

  Miałam tylko nadzieję, że dziewczyna pojawi się na treningu. Chciałam jej wszystko opowiedzieć, wyżalić się i zasięgnąć rady. Byłam w tym momencie bezradna. Sama nie wiedziałam, co tak właściwie czuję do oby dwóch chłopaków. Styles był moim przyjacielem od dobrych kilkunastu lat i już od dana czułam do niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Natomiast Niall, gdy tylko go poznałam poczułam, że coś nas łączy. Lubiłam go i to bardzo, ale czy kochałam tak jak Harry’ego? Przyłapałam się, że stoję pośrodku pokoju z butelką przechyloną tak, że jej zawartość wylewa się na brązowy dywanik.
-Kurwa.- mruknęłam, szybko dochodząc do siebie. Wzięłam pierwszy ręcznik, który mi się nawinął i wytarłam część napoju z podłogi. Następnie zerknęłam na godzinę i szybko naciągnęłam siebie czarne dresy oraz za duży t-shirt. Zawahałam się jeszcze na moment, zerkając na nie pościelone łóżko. Mama zawsze zwracała mi uwagę na to, żebym je ścieliła. Jednak nie miałam na to czasu, śpieszyłam się. Poza tym i tak zamierzałam po powrocie rzucić się na nie i spać. Odwróciłam się na pięcie, zawiesiłam torbę na ramię i wyszłam z pomieszczenia.

  Zoey na szczęście czekała już na mnie przed sala. Kiedy zobaczyłam ją z daleka, uśmiechnęłam się pomimo przeżytych zdarzeń i pobiegłam w jej stronę. Chowając telefon do kieszeni, wyciągnęła przed siebie ramiona. Przytuliła mnie od razu i wiedziałam, że znów (nie wiem jak to robiła, że zawsze była tak dobrze poinformowana) o wszystkim wie.
-Chcesz o tym pogadać?- odparła, patrząc na mnie uważnie, a ja przytaknęłam.
Razem znalazłyśmy sobie miejsce w kącie sali, gdzie mogłyśmy spokojnie porozmawiać, nie zważając na to czy ktoś nas podsłucha. Połowa grupy zaczynała właśnie ćwiczyć cześć układu, a druga cześć zajęła miejsca po przeciwnej ścianie z wielkim lustrem, siadając na ławkach. Zgodnie uznaliśmy, że będzie nam się lepiej pracowało, kiedy podzielimy się na połowę. W piątek egzaminatorzy spodziewali się wielkiego show, więc zamierzaliśmy im go dać. Bardzo chcemy wypaść jak najlepiej i utkwić w pamięci wszystkich, dlatego zaprezentujemy dwa układy. Pierwsza grupa, która właśnie znajdowała się na środku sali zajęła się czymś spokojniejszym. Natomiast ta, w której byłam ja i Zo, ma na zadaniu zatańczyć coś energicznego. Chcieliśmy się poczuć jak w Step Up i niektóre nasze ruchy były właśnie zaczerpnięte z tego filmu. Od małego ćwiczyłam balet, ale na początku liceum zrozumiałam, że to już mnie nie kręci. Nie potrafiłam już dłużej paradować w obcisłym body i baletkach. Wyrosłam z tego, dlatego sama zgłosiłam się do tej drugiej grupy.
  Opowiedziałam jej jeszcze raz wszystko, mimo, że znała już całą historię. Pragnęłam jednak, żeby poznała ją z mojego punktu widzenia. Zmarszczyła brwi, przytakując co jakiś czas lub tak jak na końcu, kiedy załamał mi się głos, złapała mnie za rękę i uścisnęła ją.
-Rano, kiedy wychodziłam od chłopaków, natknęłam się na Nialla.- oderwałam wzrok od tancerzy i spojrzałam na nią. Milczałam czekając na coś więcej.
-Pytał o ciebie…
-Nie wierzę.- prychnęłam, ale poczułam iskierkę nadziei. Może jeszcze nie wszystko stracone.
-Musisz z nim porozmawiać. On cierpi tak samo jak ty.- zamilkła, po czym dodała- Idę dzisiaj na koncert, pójdziesz razem ze mną.
Pokręciłam energicznie głową.
-Zwariowałaś? Nie mogę, Zoey i nie chcę!
-Przecież nie spytałam cię czy ci się chce czy nie. Idziemy.
Znów postawiła na swoim. Zacisnęłam zęby powstrzymując się od wypowiedzenia na głos słów, które cisnęły mi się na język. Zaczynało mnie to denerwować, ale nie chciałam się jeszcze z nią pokłócić. Bardzo często zdarzało się, że Harry czymś mnie zirytował i zawsze, gdy tylko się odezwałam, dochodziło do tego, że oboje odchodziliśmy obrażeni do swoich domów. Musiałam nauczyć się trzymać język za zębami, ale naprawdę tego nie potrafiłam.
-Liczyłam na coś więcej, a nie tylko zmuszenie mnie na pójście na ich koncert. Wiesz, że jest to ostatnia rzecz, którą teraz pragnę! Jesteś moja przyjaciółką czy nie?!- Cholera Sophie! Mój ton był nieco ostrzejszy niż zamierzałam i blondynka spojrzała na mnie z lekką urazą. Od razu togo pożałowałam.
-Przepraszam, nie powinnam tak na ciebie naskoczyć.- mruknęłam spuszczając głowę.
-No tak, racja. Nie mam prawa cię do niczego zmuszać.- po jej głosie dało się wyczuć, że moje nędzne przeprosiny nic nie dały i jest w dalszym ciągu urażona.- Teraz nasza kolej.- poniosła się i ruszyła na środek sali. Pierwszej grupie skończył się już czas i powoli zbierali swoje rzeczy, żeby wyjść. Pomachali wszystkim na pożegnanie i zostawili salę do naszej dyspozycji.
  Ustawiłam się w drugim rzędzie, między dziewczynami, z którymi tylko znałam się z widzenia. Nie czułam takiej potrzeby, żeby zaprzyjaźniać się ze wszystkimi ludźmi z roku. Bo po co? I tak za kilka lat zapomnę o ich istnieniu, a oni o moim. Wystarczyło mi, że znałam Zoey, Emily i Max’a. Chłopak dołączył do naszej szkolnej paczki najpóźniej, ale od razu obdarzyłyśmy go sympatią. Był wysokim, dobrze zbudowanym ciemnym blondynem i co najważniejsze był znakomitym tancerzem! Jego poczucie humoru było zaraźliwe. W jego towarzystwie nie dało się nie nudzić. Właśnie teraz napotkałam jego spojrzenie w odbiciu lustrzanym. Widząc mnie zmarszczył brwi i odwrócił się w moją stronę.
-Co ty tam robisz, Hamilton?- spytał i nie czekając na wyjaśnienia pociągnął mnie do przodu, tak, ze stanęłam obok niego. -Twoje miejsce jest tutaj.- uśmiechnął się szeroko, ukazując rzędy białych zębów i szturchnął mnie w żebra, kiedy wywróciłam oczami.
-Auć! Idiota!- z urażoną miną zaczęłam rozmasowywać wcale nie bolące miejsce, lecz mimo to uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ej! Zważaj na słowa, mała!- wskazał na mnie ostrzegawczo palcem i zrobił poważną minę. Prychnęłam odwracając się do niego plecami i czekając aż ktoś łaskawi puści muzykę, objęłam wzrokiem salę. Kiedy dotarłam do wyjścia, uśmiech zamarł na moich ustach. Szklane drzwi stały otworem, przytrzymywane przez Harry’ego. Od kiedy tam stał? 
Wpatrywał się we mnie przez moment, po czym skinął lekko głową, dając mi w ten sposób znać, żebym do niego podeszła.
-Idź. Poczekamy na ciebie.- nawet nie zauważyłam, kiedy Zoey stanęła obok.
-Zo, ja…
Wywróciła oczami i uśmiechnęła się ciepło. Poczułam jak kamień spada mi z serca. Nawrzeszczałam na nią, a ona tak po prostu mi wybaczyła.
-Po prostu idź. Tylko wróć dostatecznie szybko, inaczej zaczniemy bez ciebie.
Skinęłam głową i zanim ruszyłam z stronę Harry’ego, przytuliłam ją mocno. 

  Przemierzałam salę leniwym krokiem, nie zważając na to, że z pewnością zirytuje go mój powolny krok. I dobrze. Nie chciałam także nawiązywać kontaktu z chłopakiem, więc wbiłam wzrok w czubki trampek. Myśli zaczęły kłębić m się w głowie. Czego on chciał? Nie wystarczało mi to, że wczoraj już wystarczająco skomplikował sprawę? Jak mogłam mu teraz spokojnie spojrzeć w twarz?
Podniosłam głowę. Jeszcze parę kroków i znajdę się obok niego.
-Cześć, Sophie.
Zmierzyłam go obojętnym spojrzeniem i przeszłam obok niego, nie odzywając się. Zatrzymałam się dopiero w połowie korytarza i usiadłam na ławce. Chwilę potem klapnął obok mnie i zaczął się wpatrywać w swoje dłonie. Chrząknęłam głośno, robiąc się coraz bardziej zniecierpliwiona i kiedy po paru minutach milczenia miałam już zamiar podnosić się z miejsca, odezwał się. A jego słowa przygwoździły mnie do ławki na długi czas.



*
Coś czuję, że powoli się wyczerpuję. To wszystko pisane jest strasznie na siłę. W poprzednim rozdziale mówiłam, że nie wiem, kiedy pojawi się ten, ale jednak jest... Tylko wcale nie jestem z niego zadowolona. Miałam zamiar napisać coś dłuższego, ale nie miałam już siły na perspektywę Hazzy. 
Po zastanowieniu, to nawet 11 mi się zaczęła podobać ;/ Ten rozdział, to jest dopiero koszmar. Nie ma w nim nic ciekawego. Przepraszam, jeśli was zawiodłam.
Dodałam i robię sobie przerwę. Teraz już na serio. Muszę pomyśleć spokojnie nad ciągiem dalszym, bo jak na razie to wszystko jest takie pokręcone. Sama się w tym wszystkim gubię.
xoxo

8 komentarzy:

  1. Ciekawe co jej Hazza powie, biedna Soph teraz musi prowadzić w sobie wewnętrzą walkę dotyczącą swoich uczuć do chłopaków, mam nadzieje ze nikt za bardzo nie ucierpi :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wiesz. Teraz tak na serio. Ten rozdzial wcale... Uważaj. Powtórzę, żebyś zrozumiała: WCALE nie jest beznadziejny. Pokazalas po prostu sytuację Sophie z jej punktu widzenia i to w jaki sposób się czuła. Bolało ja to, że zranila Nialla (a zauważmy, iż Ni jest chyba najbardziej wrażliwym chłopakiem w tym opowiadaniu), i ahm, boi się uczuć do Harry'ego? Niemniej, jeśli wybierze Stylesa, a ten ja zrani, to osobiście go wykastruję. Oj, bój sie Styles!
    Rozterki miłosne, huh? Jak dla mnie, Harry mógłby równie dobrze próbować złapać spadającą gwiazdę..próbując się zbliżyć do Soph. Ok, ona też do niego coś czuje, ale, niech najpierw porozmawia dosadnie i szczerze z dwoma chłopcami.!
    Uh.
    Rozumiem, że chcesz przemyśleć to opowiadanie. Jednak nie każ nam zbyt długo czekać.
    Wiedz, że ja będę czekać na nowy rozdzial :-)
    ily xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Nierozumiem jednego czemu ty jesteś nie zadowolona z każdego rozdziału ? Dziewczyno ja kocham twoje opowiadanie gdy tylko pojawia się następne ja rzucam wszystko na bok i je czytam, piszesz świetnie i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały mam nadzieję że pojawią się jak najszybciej bo to moje ulubione opowiadanie ever ! :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko jest ! Nowy rozdział ! jak zawsze świetny kocham go jestem taka ciekawa co Harry powiedział takiego Soph, bardzo lubię tą postać i kocham opowiadanie next jak najszybciej PROSZĘ ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuper rozdział, jestem ciekawa co takiego Hazza powie Soph, że tak zareagowała :) Dawaj następny rozdział bo emocje trzymają górę :))

    OdpowiedzUsuń
  6. LUDZIE, JAK.MOGŁAŚ URWAĆ W TYM MOMENCIE???!!!
    WCZORAJ ZACZĘŁAM CZYTAĆ TWOJEGO BLOGA... DZISIAJ POSTANOWIŁAM SKOŃCZYĆ ROZDZIAŁ, KTÓREGO NIE ZDĄŻYŁAM PRZECZYTAĆ I CZYTAĆ DALEJ... DOJEŻDŻAM DO KOŃCA, PRÓBUJĘ PRZESUNĄĆ, A TU NIC - NIE DA SIĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    BLOG GENIALNY, BOSKI, CUDOWNY,... brak mi epitetów.
    Czekam na nexta...
    <333333333333333 Kocham / Zu
    <333333333333333333333 ko

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski <3 Mam nadzieje że Soph nie rozejdzie się z Niall'em....To byłby koszmarr!!! ....!

    Ps. Czekam na next, Mychoo ...<3

    OdpowiedzUsuń
  8. 48 yrs old Executive Secretary Isabella Capes, hailing from Levis enjoys watching movies like Mystery of the 13th Guest and Skydiving. Took a trip to Himeji-jo and drives a Ferrari 512S. Kliknij po wiecej info

    OdpowiedzUsuń